» Czw wrz 12, 2013 19:37
Re: Mirmiłki VI
Cze.
Żadna z Was nie ma racji. Aniada nie pracuje specjalnie ciężko. Aniada - odsypia.
Za przeproszeniem - dostaję cholery i wścieku na własny organizm. Nie mogę się przestawić na normalne funkcjonowanie. Wieczorem mam oczy jak młyńskie koła, a rano umieram. Płakać mi się już chce.
Cztery razy w tygodniu miałam mieć na 7.00.
Poddałam się i odwołałam jedne dodatkowe zajęcia, więc mam trzy razy na 7.00. Ponieważ rano ruszam się strasznie ospale, wstaję o 5.00. Dobija mnie bolusiowa klatka, którą muszę sprzątać. Dobija mnie, że według zaleceń lekarza Bolek ma przebywać w niej jeszcze z miesiąc. Na zmianę z wypuszczaniem. Ma trochę biegać, trochę leżeć. Gdy wychodzę do pracy zostawiam go w więzieniu. Podobnie jest w nocy.
Sprzątanie tej diabelskiej kolumbryny doprowadza mnie do szału. Poza tym, stoi mi to ustrojstwo na środku mieszkania i nie mogę się ruszyć.
I tak - mam bardzo, bardzo zły humor. Rano jestem nieprzytomna, po powrocie z pracy MUSZĘ iść spać. Wstaję wyspana, wieczorem nie mogę zasnąć i koło się zamyka. Wszystko mnie wnerwia.
W pracy przeżyłam chwile grozy, gdy jeden nadgorliwiec wyuczył się kilkudziesięciu stron mitologii na pamięć. I orzekł, że ja kazałam. Zrobiło mi się słabo. Miałam wizję spotkania z pałającymi (słusznym) gniewem rodzicami i wizytę u dyrektora. To by podpadało pod znęcanie.
Nie cierpię nadgorliwych uczniów. Co za pomysł dziki, by recytować książki. Jak mnie dzieć porządnie zirytuje, to mu każę wybrać sobie któryś z eposów i nauczyć się nie dość, że na pamięć, to jeszcze na wyrywki.