No i tu się Ewunia dziwię. Ta kotka już swoje przeszła i dziewczyny powinny oddać ją do doświadczonego domu. Przecież nikogo nie ponaglałaś, żeby kicię jak najszybciej zabrać. O takich adopcjach napisałam wcześniej. Oby tylko osoba, która nigdy nie miała kota nie zniechęciła się tak jak moja koleżanka z Wrocławia (już była koleżanka), że kotek nie zachowuje się jak piesek, że parę dni posiedzi w kąciku, nasiusia nie tam gdzie trzeba, albo podrapie jakiś mebel. Albo wykopie roślinki. I znowu kotki nie oddała. Bo jeśli już, to mam nadzieję, że nie do schroniska albo na ulicę.
Przypomina mi sie historia Trawisa, kota domowego, którego ktoś podrzucił do ogrodu, w którym karmiłam koty. Zabrała go Agneska z Jokota, trafił do DT do alix76. Był kotem trudnym, nie lubił innych kotów.
Wrócił z adopcji od pani, która podobnie jak "twoje" panie, które przywiozły Ci kocinę, twierdziła, że Trawis ją gryzł, rzucał sie na nią. Na szczęście ta pani też powiadomiła o tym alix76 i kot wrócił do DT. Potem alix76 znalazła mu cudowny dom, tam niestety Trawisek żył tylko rok i ku rozpaczy swoich ostatnich właścicieli odszedł za Tęczowy Most.
A co do Ciebie Agnieszko - mówiłam Ci, że jesteś wyjątkowa, pełna empatii i nie ukierunkowana w stronę, że "jakoś to będzie". Że trzeba zaryzykować, że adopcja się uda. Kot to nie przedmiot, to zwierzę, które jest wyjątkowo wrażliwe i bardzo nieodporne na stres.
Strasznie mi żal tej białaski

I tu trochę o tym jak bardzo trzeba być ostrożnym wydając do adopcji koty, zresztą inne zwierzęta także:
http://zabrze.naszemiasto.pl/artykul/19 ... 1c17,1,3,5Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna zabijał koty we własnym mieszkaniu w centrum Zabrza. Bił je pięścią lub uderzał nimi o ścianę.
Mężczyzna adoptował koty za pośrednictwem internetu od prywatnych właścicieli. 
[*]