
Badania w ubiegłym tygodniu zostały zrobione, wyniki nie są złe, ale nerki muszą być kontrolą i tyle. No i dużo wody.
Mila jest w świetnej formie, wesoła, chętnie się bawi, jest aktywna i to jest najważniejsze.
Niestety mam gorszy problem z Lolą


Mila całą tę akcję która się toczy ma pod ogonem, to co się dzieje, zupełnie jej nie obchodzi, natomiast Pixi i Lola boją się bardzo. Siedzą cały czas w szafie. To strasznie przykre jak widzę Pixi która jest przecież u siebie i powinna czuć się tu bezpiecznie poruszającą się na podkurczonych nogach, zdenerwowaną, nerwowo rozglądającą się na boki... ale Pixi je, pije, wydala.
Lola nie chce jeść, nie chce pić i to najbardziej mnie martwi, jest tak potwornie zdenerwowana, jak już wreszcie z tej szafy wyjdzie to każdy niespodziewany dźwięk powoduje, że aż podskakuje ze strachu.

Wczoraj prawie nic nie zjadła, dziś też tyle co nic, próbowałam ze wszystkim : saszetka, mieszanka barfa, chrupki, samo mięso z kury, wołowina i widzę, że ma ochotę, że jest głodna bo jak jej postawię jedzenie przed nosem się oblizuje, ale zaraz zaczyna się nerwowo poruszać z kąta w kąt i rezygnuje z jedzenia.
Ja nie wiem co tu się dzieje w ciągu dnia, ale oni przychodzą do pracy o 7 rano i naprawdę dają czadu, jest głośno, wiercenie, nawalanie czymś, krzyki

A już było z nią tak dobrze, Lola zawsze będzie strachliwą kotką - no taka już jest, ale tak się już ładnie wyciszyła, nawet dla osób które przychodziły była łaskawsza, ciekawa, nie bała się tak, no to teraz znowu ... masakra

Strasznie mi ich szkoda i martwię się...