Przez weekend byłam zajęta, teraz trochę też.
Przyjechałam do domu i pierwsze co zobaczyłam to rzyg na podłodze

nie wiadomo czyj

wieczorem zajmowałam się kiciami. Frejka przyglądała mi się, czy na pewno to ja, bo może ktoś inny

Konan udawał śmiertelnie obrażonego tym że śmiałam znów go na tyle porzucić a Proziu jak to Proziu

luz, przywitał się, przymilił i wrócił do swoich spraw.
Proziu to niszczyciel. Zerwał nam wykłądzinę na jednej z rur drapaka, drugą prawie złamał, bo on jest ciężki i nie potrafi się wspinać

tylko się rzuca, a potem spada
W niedzielę rano obudził mnie romantyczny powrót H prosto z wesela

obudziłam zaspana i miałam szczęście że nie wdepnęłam w rzyga. Obrzygany był cały przedpokój, trochę kuchnia i pokój. Jeden porządny rzyg, a reszta woda

i oczywiście nie wiedziałam kto

cała trójca wyglądała normalnie. Postawiłam na kłaki i całe stado porządnie odkłaczyłam. Narazie się nie powtórzyło nic. Mam nadzieję, że to tylko to.
A niedzielne popołudnie spędziliśmy z H na łące, na kocyku, w słoneczku. Fajnie tak.
A teraz znów jestem w otwocku. Czuję, że teraz to z górki będzie.
Acha, obiecany filmik z poznaną tu kicią:
http://www.youtube.com/watch?v=oiQkdXLC-z0