Słupek pisze:To ja po cichutku robię "ufff..."
Tak sobie myślę - nie znam się! to tylko takie luźne przemyślenie - nawet gdyby wet jednak uznał, że wyszycie jest potrzebne, to chyba lepiej teraz, bo skoro Nikuś siusia, to wszystko ma mniej opuchnięte, mniej nabrzmiałe, mniej zapalone. Więc - dalej się nie znam i tylko sobie myślę na piśmie! - operacja byłaby mniej skomplikowana(?) i zagrożona w sensie ewentualnych powikłań (?), a kot ciut mniej umęczony.
Kurczę, dobry wet to jednak podstawa.
Mam nadzieję, że wet nie uzna konieczności wyszycia po tym jak się wszystko ładnie poprawia..
Wydaje mi się, że nie ma co robić zabiegu na zapas..
ale to znowu tylko moje gdybanie..
pewnie dlatego, że nie jestem do końca pewna ostatecznej opinii weta..
Po analizie wszystkich wydarzeń i zbiegów okoliczności doszłam do wniosku, że rana na łapie i stan zapalny pęcherza są ze sobą powiązane..
i chyba jednak pierwsza była łapa i jakiś kawałek żwirku głęboko wbity albo coś równie przyjemnego..
(czego niestety nie wyłapałam przy jego stałym problemie z łapkami - dopiero dorcia44 zobaczyła puchnięcie łapy.. wcześniej nie było takich objawów) to spowodowało pogłębienie się problemów z poruszaniem i stąd zapalenie pęcherza a następnie stan zatkania..
teraz łapka się goi a po cewnikowaniu i porządnym płukaniu pęcherza, i zejściu opuchlizny, wszystko powoli wraca do normy..
dobra, już nie marudzę..
napiszę po powrocie z lecznicy, jak jest ostateczna decyzja..