
Wszystkie zabawki poszły w kąt, bo dorwali kawałek tasiemki (a raczej mocnej taśmy do obszywania). Tego żadnym sposobem nie połkną, więc im zostawiłam.
Ruda maruda przyłaził ciągnąc tasiemkę za sobą i wydawał z siebie iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. Uważał, że mam machać tą tasiemką i biegać z nią w nieskończoność.
Sybirek latał za marudą i usiłował jej tą tasiemkę ukraść, co skończyło się gonitwą i wzajemnym zagryzaniem. Porzuconą tasiemką łaskawie zaopiekował się Moher i tez czeka, że będę nią machać

Brakuje im ruchu i działki, ale ten sezon, tak jak przewidywałam mamy z głowy - areszt pewnie do wiosny
