dziękuję dziewczyny.. już mi trochę lepiej... ale bardzo nam brakuje dużego psa w mieszkaniu. Nikt nie szczeka, jak ktoś wchodzi do stajni.. nikt nie biegnie z nadzieją w oczach jak się otwiera lodówkę.. nikt nie goni kotów z rana... i nikt nie podżera im jedzenia, po czym udając małego pieska chowa się cały na legowisku zasłaniając łapą

to był bezcenny widok. Mam nadzieję, że moja pamięć mi figla nie spłata i tego nie zatrze.
Nie mam teraz z kim chodzić na spacery na pole, więc pewnie póki co nie będę chodzić... zresztą błoto takie, że idzie się utopić. a potem zapewne wróci ból, bo Poker był nieodłącznym towarzyszem moich spacerów. w ogóle.. gdziekolwiek wychodząc, Poker szedł ze mną. Jeszcze mam odruch wołania, szukania go wzrokiem..
a propos błota, to utknęliśmy

droga odmarzła, do tego pada i oczywiście okoliczni rolnicy pojeździli sobie w pole. Oczywiście nie mogli, jak droga była zamarznięta..
naszym autkiem już nie przejedziemy, staje po 100m, więc żeby gdziekolwiek pojechać, musimy pożyczyć Patrola od M. czyli jesteśmy od niej uzależnieni, no i nigdzie na długo wyjechać nie możemy. więc tż mnie tylko wozi między Kicinem, a Koziegłowami na autobus. Najlepsze jest to, że brat M. Navarą już ma problem... jeśli pogoda się nie postara i błocko się trochę nie osuszy to chyba czołgiem się trzeba będzie posiłkować
