Powitać. Trochę mnie dziś nosiło po świecie - lot Cubusiem do Sącza i samorealizacja w okienkach urzędniczych. Jak ja to kocham! Za to Kłaczysko stęsknione odleguje mi teraz na kolanach cały dzień karygodnego zaniedbania kota, a Miyuki na próbę wyczesania strzeliła tylko łapą. Foch, znaczy się. Hino kręci się z pomiaukiwaniem pod fotelem, pogłaskana niby unika, ale mruczy - będą z niej jeszcze koty-miziaki. AYO, jak myślisz? Dlaczego ja nie mam czarnego kota?
Szykuje mi się tymczas i to na wczoraj. Mała kota na socjalizację. Zaliczam panikę na sama myśl, ale to jedyna szansa dla gówniary na dom. Prawdziwy, kochający, już jednokotowo zakocony. Tylko muszę ucywilizować "dzikuna".
Nooo... Nie wiem. Dzikun ma ze 4 miechy, w domu to on nigdy nie był, ale ludzi zna jako źródło jedzonka. Musi się nauczyć żyć z ludźmi w domu. Cykor bo ja do pracy MUSZĘ jeździć, nie ma uproś, poza tym... dopiero co miałam wirusa w domu. Chcę ją dziś przywieźć. Jutro i pojutrze KRK, ale dzis by może trochę oblookała chatę i Pięciokot może by się jakoś określił w stosunku do niej.
Klara to też był dzikun, prosto ze śmietnika, a ucywilizowała mi się w dwa dni Jak jestem w domu, to mnie oblega, obłazi, śpi ze mną i na mnie, siedzi tam, gdzie ja. Gupia Dużo zależy od charakteru kota, a im młodszy tym łatwiej da się omamić
Cfffaniara... Już prawie ją mieliśmy i nawiała. No, to ją będą głodem brać. Zostawiłam transporterek na działkach i jak kociaki trochę zgłodnieją, wieczorkiem, to je Pani Jola zwabi do domku i wtedy Hienę capną. Curde... Pasowało mi żeby już dziś po południu coś w domu posiedziała, żeby ten pierwszy kontakt był w ludzkiej porze - jutro mam KRK w planie i nie ma bata bo kaska zawiewa pustką.
Dzięki. Mam stracha. Złapać to się w końcu da, tylko jak to się w domu dogada z rezydentami, zwłaszcza jak mnie nie będzie na miejscu? Młode jest, to powinno się łatwo oswoić.