Nocka minęła spokojnie, rano Lili przywitała mnie takim mruczeniem, że rozchodziło się po całym mieszkaniu

To jest bardzo kochana koteńka, nie wiem, jak "ktoś" mógł ją skazać na taki los...
Oczko wygląda dużo, dużo lepiej, już prawie całkowicie zszedł obrzęk, zupełnie inaczej wygląda buzia. Potem postaram się wstawić nowe zdjęcia tego oczka. Kiciunia je z wielkim apetytem, ale daję jej małe porcje tylko często, bo jest tak zabiedzona, że się boję.
Wczoraj była pierwsza elegancka qoopa
(super, bo już się martwiłam). Oczywiście wszystko do kuwetki , jak na domową kotkę przystało
Lili bardzo lubi się przytulać. Widać, że jest wdzięczna za uratowanie, kuśtyka za mną krok w krok, ale jeszcze nie bardzo radzi sobie na tych trzech łapinkach i często się przewraca.