SZYLKRETKA... mamy domek :)))))

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 21, 2007 9:47

Marcelibu pisze:A ja cholercia miałam transport samochodem w poniedziałek z Poznania do samego Krakowa :evil: :evil: :evil: .


Ale jak byś miała przypadkiem jeszcze raz, to chętnie skorzystamy :wink:

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

Post » Czw cze 21, 2007 10:00

brukselka pisze:
Marcelibu pisze:A ja cholercia miałam transport samochodem w poniedziałek z Poznania do samego Krakowa :evil: :evil: :evil: .


Ale jak byś miała przypadkiem jeszcze raz, to chętnie skorzystamy :wink:

No wlaśnie to była taka jednorazowa szansa. Bedę musiala ponegocjowac z kolegą z Poznania. Może coś w przyszłym tygodniu się uda, ale to już nie będzie "jednym rzutem" do Krakowa...
Wiedziałam, ze Bubor bierze Kropcię, a na wątek transportowy już zabrakło mi czasu zaglądać, bo na forum ostatnio glównie późnym wieczorem zaglądam, ogarniam "koty", nawet na KŁ" już nie mam kiedy zajrzeć.... Szkoda, ale poszukamy czegoś.
Wydaje mi się, że w pierwszym tygodniu lipca będzie spotkanie firmowe w W-wie, to kolega z Poznania na pewno przyjedzie, może bym przetrzymała u siebie Kropcię, to następnego dnia pojechałaby z drugim kolegą do Krakowa.
Marcelibu
 

Post » Czw cze 21, 2007 13:20

Marcelibu, jeśli będziesz coś więcej wiedziała, to pewnie chętnie skorzystamy, a jeśli się nie uda, to Kropcia pojedzie przez Wrocław.

Tylko, że nie wiem, czy to co zaraz napisze, temu nie przeszkodzi...

Jak we wtorek wieczorem pierwszy raz udało mi się potrzymać dłużej Kropę na rękach i wymiziać ją porządnie, to zauważyłam, że ma na brzuszku bąbelek... nie byłam jeszcze wtedy pewna, więc wczoraj obmacałam ten brzuszek porządnie i jednak Kropcia ma przepuklinę :cry: :cry: :cry: Wczoraj próbowałam zrobić tego zdjęcie, zrobiła chyba z dziesięć zdjęć Kropci brzuszka, ale ona ma ten brzuszek taki futrzasty i kropciaty, że na zdjęciu sama nie widziałam, gdzie to jest...
Zauważyłam, że gdy Kropa jest wyluzowana, to przepuklina chowa się do brzuszka, a wychodzi gdy kicia napina mięśnie, np. w zabawie. Dzisiaj zrobiłam jej zdjęcie tego brzuszka właśnie podczas zabawy i widać bąbelek:
(to to coś między moimi palcami)
Obrazek

Wiem, że tak ogólnie taka mała rzepuklina pępkowa to nie jest problem, bo mieliśmy rok temu na tymczasie kociaka troszkę starszego od Kropci, który miał tez taką przepuklinę, tylko trzy razy większą. Tak to wyglądało:
(to ten łysawy bąbelek na brzuszku)
Obrazek

Weterynarz wtedy powiedział, że kotu to nie przeszkadza i że można zaczekać z operacja do kastracji i zrobić oba zabiegi pod jedną narkozą. Ale że musieliśmy oddać kocurka, więc zrobiliśmy mu zabieg od razu (kitek miał wtedy jakieś 3 miesiące). Kosztowało to 80zł, ale dostaliśmy zniżkę, jako że to nie był nasz kocurek, tylko tymczas. Natomiast razem z kastracją byłoby odpowiednio taniej. Brzuszek kotka ładnie się zagoił, a w dwa tygodnie po operacji kotek zrobił sie dosłownie prawie dwa razy większy - czyli niby kotu nie przeszkadzało, ale chyba jednak hamowało troszkę rozwój, skoro potem kotek tak skoczył z wielkością...
Teraz kitek jest podobno fajnym dorosłym kocurkiem i z brzuszkiem wszystko dobrze. Tylko trzeba potem takiego kotka pilnować, żeby sie nie roztył, żeby nie obciążać tych powłok brzuszka.

Kropcia ma tą przepuklinkę sporo mniejszą, ale jeśli po tym co napisałam, bubor stwierdzi, że jednak nie weźmie Kropiszonka, to ja rozumiem...
Bo była cały czas reklamowana jako kotek zdrowy, bezproblemowy, oczka czyste, uszka czyste, nosek czysty, a na brzuszku taki zonk... :(

Jak byliśmy u weta z tamtym kotkiem, to wet powiedział, że taka przepuklina pępkowa u kotków jest bardzo rzadka, i że jest dużo częstsza u psów. Natomiast Kropcia to mój drugi kotek na tymczasie i jednoczesnie drugi kotek z przepukliną... To jak to jest? Czy ktoś się jeszcze spotkał z taką przepukliną u kociątek? dodam, że kotki na pewno nie sa spokrewnione, bo tamten był znaleziony w lesie 30km stąd.

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

Post » Czw cze 21, 2007 13:24

Ale żeby nie było tak smutno, to dodam, że mam masę fajnych zdjęć Kropy, które wstawię wieczorem :)

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

Post » Czw cze 21, 2007 13:45

brukselka pisze:Wiem, że tak ogólnie taka mała rzepuklina pępkowa to nie jest problem, bo mieliśmy rok temu na tymczasie kociaka troszkę starszego od Kropci, który miał tez taką przepuklinę, tylko trzy razy większą.
Weterynarz wtedy powiedział, że kotu to nie przeszkadza i że można zaczekać z operacja do kastracji i zrobić oba zabiegi pod jedną narkozą. Ale że musieliśmy oddać kocurka, więc zrobiliśmy mu zabieg od razu (kitek miał wtedy jakieś 3 miesiące). Kosztowało to 80zł, ale dostaliśmy zniżkę, jako że to nie był nasz kocurek, tylko tymczas. Natomiast razem z kastracją byłoby odpowiednio taniej. Brzuszek kotka ładnie się zagoił, a w dwa tygodnie po operacji kotek zrobił sie dosłownie prawie dwa razy większy - czyli niby kotu nie przeszkadzało, ale chyba jednak hamowało troszkę rozwój, skoro potem kotek tak skoczył z wielkością...
Teraz kitek jest podobno fajnym dorosłym kocurkiem i z brzuszkiem wszystko dobrze. Tylko trzeba potem takiego kotka pilnować, żeby sie nie roztył, żeby nie obciążać tych powłok brzuszka.

Kropcia ma tą przepuklinkę sporo mniejszą, ale jeśli po tym co napisałam, bubor stwierdzi, że jednak nie weźmie Kropiszonka, to ja rozumiem...
Bo była cały czas reklamowana jako kotek zdrowy, bezproblemowy, oczka czyste, uszka czyste, nosek czysty, a na brzuszku taki zonk... :(

Jak byliśmy u weta z tamtym kotkiem, to wet powiedział, że taka przepuklina pępkowa u kotków jest bardzo rzadka, i że jest dużo częstsza u psów. Natomiast Kropcia to mój drugi kotek na tymczasie i jednoczesnie drugi kotek z przepukliną... To jak to jest? Czy ktoś się jeszcze spotkał z taką przepukliną u kociątek? dodam, że kotki na pewno nie sa spokrewnione, bo tamten był znaleziony w lesie 30km stąd.


Moi rodzice mają kocurka 9-miesięcznego, który miał przepuklinę pępkową od urodzenia prawdopodobnie. Dwa dni temu był operowany, za jednym razem został wykastrowany i usunięto mu przepuklinę. Ma teraz szew na brzuszku po przepuklinie. Nam lekarze też mówili, że jeżeli po jedzeniu przepuklina nie będzie sie powiększała (miała wielkość połowy piłeczki do tenisa stołowego, a czasami nie była wyczuwalna w ogóle) to należy poczekać do kastracji, ponieważ nie stanowi żadnego zagrożenia, a przynajmniej będzie tylko jedna narkoza.
Nie wiem jak to jest z wielkoscią kota z przepukliną, ale Kacperek moich rodziców jest jak na kocurka dość mały (mimo naprawdę bardzo dobrego karmienia), ale on ogólnie jest dość poważnie schorowany. Może po tej operacji trochę urośnie.
W każdym razie przepuklina to naprawdę nic strasznego.

Oto dowód - zadowolony z życia Kacperek jeszczeprzed operacją:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Edyta i Sebastian

 
Posty: 649
Od: Sob paź 28, 2006 21:36
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw cze 21, 2007 17:31

Brukselko, mozesz filmiki przeslac mi na maila: fundacja@nasza-szkapa.idl.pl - zamiescimy ;)

met

 
Posty: 829
Od: Pon sty 17, 2005 16:19
Lokalizacja: wojslawice, gm. KWielka

Post » Czw cze 21, 2007 18:45

Tak sobie czytam i czytam .................. :D :D :D . Dzięki Marcelibu za propozycje , szkoda że okazja chwilowo przepadła ale mam nadzieję że jak uzgodnimy wszystko z Brukselką to przyjadę po Kropcie do Wrocławia , tym samym dalej zamierzam wziąć koteczkę do siebie a z przepukliną damy sobie radę , nie przeszkadza mi to wcale . Przecież to żywe stworzenie a nie jakaś zabawka którą jak ma jakiś feler to sie wyrzuca i następną bierze . Super piszesz o Kropci Brukselko !!! :ok: :ok: :ok:

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Czw cze 21, 2007 22:37

Edyta i Sebastian, dziękuję za opis kocurka z przepukliną :)

I bubor, cieszę się, że tak do tego podchodzisz :D
Bałam się, żeby nie wyszło, że Ci wciskam kota, bo chcę się go pozbyć, czy coś takiego, i że potem okaże się, że kot ma wady ukryte, dlatego opisuję wszystko, co u Kropci zauważę...
Cieszę się, że pomimo tej przepukliny chcesz się nią zaopiekować i już widać, że będziesz dla niej świetnym opiekunem :D

Zaraz wyślę filmik/i do met i wrzucę tutaj zdjęcia.
Od razu mówię, że filmiki nie są rewelacyjnej jakości, bo te lepsze byłyby za duże, no i tam tak ogólnie jest dosyć ciemnawo.

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

Post » Czw cze 21, 2007 22:39

........kot ma wady ukryte .......... :ryk: :D :D :D

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Czw cze 21, 2007 22:39

( pod brzuszkiem ........... :D :D :D )

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Czw cze 21, 2007 23:55

No właśnie to już nie jest wada ukryta :lol: i uff - dobrze, że to się ujawniło teraz, a nie w Krakowie...

A Kacperek kilka postów wyżej jest przepięknym marmurkiem :1luvu:
(czy jak to się tam nazywa - grunt, że piękny jest :D )

Jeszcze co do tej przepukliny, to wcześniej co prawda nie miałam okazji Kropciatego brzuszka obmacywać, ale mam wrażenie, że ta przepuklina uwidoczniła się, jak Kropa zaczęła dobrze jeść. Jak do mnie trafiła, to nie była jakaś zagłodzona, ale była drobniejsza, troszkę mniejsza i na pewno lżejsza niż teraz. Przez ten czas, kiedy się nią zajmuję Kropci zaokrągliły się boczki i ogólnie zrobiła się masywniejsza. Może przez to, że ten brzuszek się zaokrąglił, to bąbelek się pokazał..? Na razie przepuklina jest malutka, ma jakiś 1cm średnicy (ale pewnie urośnie troszkę proporcjonalnie do wzrostu kotka) i bez problemu daje się odprowadzać do jamy brzusznej, a często jest w ogóle niewidoczna.


A teraz obiecane fotki :D

Kropidło na łonie natury :D
Obrazek

Mały kotek w wielkiej trawie :wink:
Obrazek

Zdjęcie z języczkiem :wink:
Obrazek

Kropa zawraca w biegu:
Obrazek

Maltretowanie torby: (przypominam, że jest to też moja ulubiona torba :twisted: )
Obrazek

Zaraz Kropidło wskoczy na karton:
Obrazek

"Polowanie statyczne", czyli gruba d.. :wink:
Obrazek
No dobra, dobra, to tylko kwestia perspektywy 8)

Tutaj Kropcia przemieszcza się całkiem wolno jak na nią :wink: inaczej nie byłoby jej już w kadrze :roll:
Obrazek

I na koniec portrecik - śliczna jest, no nie? :D
Obrazek


To na dzisiaj wszystko, bo ja też muszę czasem pospać, ale zapraszamy jutro, bo jest jeszcze parę fajnych fotek :D

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

Post » Pt cze 22, 2007 6:32

........No jasne że jest śliczniutka :D :D , a na tym zdjęciu gdy maltretuje torbę to poprostu :1luvu: :1luvu: :1luvu: .

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Pt cze 22, 2007 7:52

Śliczna dziewczynka, piekna pannica. Bubor na pewno będziesz miał wiele radości z bycia z nią!!! :D . Tak patrzę na zdjęcia i Tobie zazdroszczę :oops: !!!
Marcelibu
 

Post » Pt cze 22, 2007 8:26

http://img405.imageshack.us/my.php?imag ... 701yf1.jpg
Bubor, ależ bojowy kot Ci się trafia. :lol: :wink:

Wawe

 
Posty: 9482
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 22, 2007 10:04

wiecie, jak Kropidło trafiło pod moją opiekę, to jej oczy były szarozielone i tylko dookoła źrenic, była cieniutka żółtawa obwódka (której jeszcze wtesy nie zauważałam) i nie miałam pojęcia, czy jej tak zostanie, czy jej sie kolor oczu zmieni i na jaki.
Teraz Kropcia ma oczy wyraźnie żółtawe, a szara obwódka została już tylko na obrzeżach tęczówek. (no może, na zdjęciach tego nie widać, bo zdjęcia prawie zawsze z lampą)
I w związku z tym mam pytanie: halo, halo, czy ktoś wie, kiedy kociętom zmienia sie kolor oczu :?:
To dosyć ważne pytanie, bo do tej pory wiek Kropci był szacowany na jakieś dwa miesiące, potem przez weta (no ale wet bardziej od dużych zwierząt...) na jakieś 4-5 tygodni (ale w komputer wklepał 6), tak więc w sumie do końca nie wiadomo, ile ona ma. Na razie jest strasznie puchata - ma bardzo gęsty podszerstek, więc może to też jakaś wskazówka.
W każdym bądź razie w książeczce chyba zostało puste miejsce na wiek (i na pewno na nowego właściciela :D ), więc jeśli obejrzy ją jakiś kompetentny wet i będzie umiał stwierdzić w jakim w miarę dokładnie Kropa jest wieku, to będzie można wpisać.


A wracając do charakterku Kropy, to ona go ma :twisted: Na znanym sobie terenie w ogóle się niczym nie przejmuje i rozrabia jak pijany zając w kapuście :wink:
Kiedy jest na rękach i spojrzę jej się prosto w oczy (czy koty też tego nie lubią?), to czasem w ogóle nie ma reakcji, a czasem jak jej się nie podoba, to strzeli mnie w twarz :evil:
Tak samo, gdy ona chce dać buzi, to nie masz człowieku wyjścia, ale jak ja chciałam ja do tego zachęcić, to dostałam plaskacza w nos z miną z czym do kota frajerko... A za chwilę sama przybiega i chce buzi...
Wniosek: do czasu przycięcia pazurków robiłyśmy tylko to na co, kotek miał ochotę, bo nie chciałam mieć sznytów na twarzy
:roll:
Podobnie było z wchodzeniem na mnie - robiła to najczęściej wtedy, kiedy miałam na to najmniejszą ochotę i kiedy miałam zajęte ręce, tak że mogłam dopiero zdjąć kota, który już wisiał w połowie mojej wysokości i bezczelnie się na mnie gapił z miną i tak mi nic nie zrobisz...
No i jeszcze robienie zdjęć - kota jest w ogóle totalnie bezstresowa, więc i tym się nie przejmuje, ale kiedy jej się to znudzi, to ładnie siada, ja się wtedy cieszę, że wreszcie będzie ładna fotka i wciskam do połowy spust migawki, żeby ustawić ostrość, a wtedy kocisko startuje z miejsca jak torpeda i wali łapą w aparat, a potem w podskokach zwiewa na drugi koniec garażu podskakując i jest bardzo zadowolona ze swojego dowcipu :lol:

Jednym słowem kot jest potwornie źle wychowany - ja to nie mam talentów kociopedagogicznych :oops: :roll:

bubor będziesz musiał ostro wziąć się za jej wychowanie, bo inaczej demolka w domu i kot wejdzie Ci na głowę - dosłownie :ryk:

A tutaj zdjęcie niewiniątka :wink:
Obrazek poddaję się!

brukselka

 
Posty: 119
Od: Nie cze 10, 2007 23:04

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości