Myslałam ,że Pan KOT mnie znienawidził, ale się pomyliłam.
Otóż we wtorek po południu zafundowałam Mu niezłego stresa
Tyle, że koniecznego, bo chcę żeby był zdrowy, no i On tęskni za kocim towarzystwem (miauczy w nocy

do innych kotów - okno zabezpieczone).
Spociłam się jak mysz zanim zrozumiał, że nie chcę Mu zrobić krzywdy tylko ma wleźć do transportera - pół godziny zaganiania.
Potem u wetki było PRZEMEBLOWANIE gabinetu, aby wydostać Go spod grzejnika!
Po ekscesach dał się ładnie zaszczepić (kk, p i kociwiroza) i nawet uszy sprawdzić (czyściutkie

)!
Wróciliśmy do domku, wlazł do wersalki, ale wieczorem już był przyjaźnie nastawiony (jak na Niego)
W ogóle jestem strasznie dźwięczna wetce za jej anielską naturę i odejście do takiego stracholca jak Pan KOT -

szczerze polecam "SEKULA" ul. Śrutowa (koło Dubois i Hotelu Plaza), pani Edyta Kurpiel.
I to tyle przygód z Panem KOTEM. Teraz jestem u rodziców i miziam się z Mamuśką i Orlenem
