Dymek nadal utyka, ale już trochę mniej - zaczął lekko obciążać też tą uszkodzoną łapkę, więc chyba trochę mniej boli. Ale jak trzeba, to potrafi osiągać niezłe prędkości nawet na trzech

Dzisiaj rano przyłapałem go jak wyciągał mi kanapki do pracy z torby

Moje Kochanie wstawało trochę później i jej Dymek cichcem skroił bułkę z plecaka, schował się w pudełku i cichcem wszamał - musiała sobie zrobić nową

Nie możemy sobie niestety poradzić z Fusem - ciągle Dyma atakuje, bardzo mu brakowało kolegi i ciągle chciałby się bawić w polowanie - nie rozumie niestety, że "ofiara" jest chwilowo niepełnosprawna i bawić się nie ma ochoty. Mam nadzieję, że jak już Dym dojdzie do siebie to da mu ostro popalić za te ataki
