Moje koty XVI. Ignaś, jest pomysł, ale sposoby tylko doraźne

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 05, 2014 17:43 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

Birfanka, jakiś totalny leń i nie Anglik robił Twojemu Tż'towi te kanapki z ogórkiem :lol:
Klasyczna i od wieków podawana do herbatki kanapka to:

chleb tostowy
masło
świeży ogórek

Z cheba obkroć cienko skórkę. Każdy kawałek posmarowac masłem.
Ogórka obrać i pokroić w cieniutkie plasterki.
Gotowe kanapki kroić na maleńkie kwadraciki, takie na raz na ząb :wink:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie paź 05, 2014 18:04 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

Tez sie zdziwilam, jak mi opowiadal, ale to byli Anglicy. I nie tylko on mial takie kanapki (wlasciwie sandwicze, bula z zawartoscia jako lunch), koledzy z grupy tez takie dostawali.
Potem sobie robili konkurs i porownywali, ktory dostal na sniadanie kanapke najbardziej dégueulasse* 8)

W efekcie do dzis nie chce jesc surowych ogorkow :?

*dégueulasse-obrzydliwy, przyprawiajacy o mdlosci, doslownie mozna przetlumaczyc jako "rzygotworczy"

Edit: Wlasnie dopytalam sie szczegolow bialego sosu-identyfikowalne i najbardziej wyczuwalne jego skladniki to byla smietana z mieta :strach:

Ale to bylo ponad 40 lat temu, chyba pozniej sie sporo u nich poprawilo z jedzeniem.
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Nie paź 05, 2014 18:29 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

Birfanka pisze:Moj TZ do dzis ma dreszcze na wspomnienie kanapeczek z ogorkiem z pobytow w Anglii w ramach szkolnych wymian 8)
W sumie mu sie nie dziwie, bez masla, z ogorkiem z łupą (nieobranym) i jakims niejadalnym bialym sosem :strach:

ewan pisze:Birfanka, jakiś totalny leń i nie Anglik robił Twojemu Tż'towi te kanapki z ogórkiem :lol:
Klasyczna i od wieków podawana do herbatki kanapka to:

chleb tostowy
masło
świeży ogórek

Z cheba obkroć cienko skórkę. Każdy kawałek posmarowac masłem.
Ogórka obrać i pokroić w cieniutkie plasterki.
Gotowe kanapki kroić na maleńkie kwadraciki, takie na raz na ząb :wink:

I ja znam wersję cytowaną przez ewan, faktycznie chyba chcieli ci Anglicy utwierdzić Twojego TŻ w fatalnej opinii o wyspiarzach :)

Ja nie robie na tostowym pieczywie, bo ono z definicji jest dla mnie niejadalne. Robię na dobrym białym chlebie. Ze świeżymi ogórkami, a najchetniej z pierwszymi w sezonie, wczesnymi ogórkami małosolnymi :1luvu:

I odświeżaj koniecznie te greckie przepisy :ok:

Natomiast sos miętowy brzmi mi okropnie, brrr. Tzn w przepisach, ale patrząc na skład i przygotowanie wiem, że to nie jest sos dla mnie. W ogóle angielska kuchnia nie jest dla mnie. I ten łó nerkowy :strach:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie paź 05, 2014 20:41 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

casica pisze:W Łodzi są delikatesy "Toscana" z niezłym wyborem win, wędlin, serów. Niestety odnoszę wrażenie, że wędliny zbyt długo "leżakują", ceny jak Himalaje (w stosunku do włoskich i nawet przy obecnym kursie euro), a jakość jak Sudety :x Jakoś utraciłam do nich zaufanie. Oczywiście jest Alma i tam też spory wybór, ale zaufania specjalnego nie mam (tylko szynkę parmeńską tam kupuję), parę razy przyłapałam ich na krętactwach, a nieświeżej żywności czegoś nie lubię :)
No nie jest u nas łatwo z tymi produktami, nie jest :(

Szynka 137 PLN - trzeba być frajerem albo srać kasą, żeby to kupić :roll:

Jeśli kogoś interesuje, to wszem i wobec stwierdzam, że radlenie to ciężka praca była :mrgreen:
Pojechałam wczoraj do kumpeli na ognisko i tradycyjnie po ćmoku (z czołówką wprawdzie) udałyśmy się do lasu po chrust. Związałam sobie niezłą kupkę liną i zabrałam się do ciągnięcia i co raz to mnie haltowało na jakichś korzeniach - po bliższym zbadaniu sprawy okazało się, iż jeden badyl - dość tępo zakończony - był zagięty i rył glebę :twisted: Zaradliłam ze 100 metrów leśnego duktu; na szczęście na ostatnich metrach jest już asfalt albowiem byłam bliska zamordowania kogoś :evil:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie paź 05, 2014 20:50 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

casica pisze:Natomiast sos miętowy brzmi mi okropnie, brrr. Tzn w przepisach, ale patrząc na skład i przygotowanie wiem, że to nie jest sos dla mnie. W ogóle angielska kuchnia nie jest dla mnie. I ten łó nerkowy :strach:

Angole mają sto religii i jeden sos - miętowy :twisted:

Słynny plum pudding na łoju baranim :201416

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 06, 2014 9:50 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

felin pisze:
casica pisze:W Łodzi są delikatesy "Toscana" z niezłym wyborem win, wędlin, serów. Niestety odnoszę wrażenie, że wędliny zbyt długo "leżakują", ceny jak Himalaje (w stosunku do włoskich i nawet przy obecnym kursie euro), a jakość jak Sudety :x Jakoś utraciłam do nich zaufanie. Oczywiście jest Alma i tam też spory wybór, ale zaufania specjalnego nie mam (tylko szynkę parmeńską tam kupuję), parę razy przyłapałam ich na krętactwach, a nieświeżej żywności czegoś nie lubię :)
No nie jest u nas łatwo z tymi produktami, nie jest :(

Szynka 137 PLN - trzeba być frajerem albo srać kasą, żeby to kupić :roll:

A tak, we Wroclawiu jest siedziba firmy i jak myślę sklep. Nie wiem jak teraz, ale jeszcze kilka lat temu były takie 2 sklepy w Polsce, właśnie w Łodzi i Wrocławiu. Ceny faktycznie, niskie nie są. Ale mniejsza o ceny. Gorzej, że te drogie wedliny leżą i leżą i są niestety nieświeże. Ale taka juz uroda tego typu polskich sklepów, że wszystko znacznie drożej niż we Włoszech, marże mają niebotyczne i zupełnie nie rozumiem czemu? Gdyby było taniej to i obrót byłby zapewne większy, zysk porównywalny, a wędliny nie starożytne :x

felin pisze:Jeśli kogoś interesuje, to wszem i wobec stwierdzam, że radlenie to ciężka praca była :mrgreen:
Pojechałam wczoraj do kumpeli na ognisko i tradycyjnie po ćmoku (z czołówką wprawdzie) udałyśmy się do lasu po chrust. Związałam sobie niezłą kupkę liną i zabrałam się do ciągnięcia i co raz to mnie haltowało na jakichś korzeniach - po bliższym zbadaniu sprawy okazało się, iż jeden badyl - dość tępo zakończony - był zagięty i rył glebę :twisted: Zaradliłam ze 100 metrów leśnego duktu; na szczęście na ostatnich metrach jest już asfalt albowiem byłam bliska zamordowania kogoś :evil:

Trenujesz? Karelin tak trenował, ziemię syberyjską radlił pniem drzewa co go za sobą ciągnął. Po prostu przyznaj się - idziesz na jakiegoś mistrza :P
felin pisze:Słynny plum pudding na łoju baranim :201416

Już brzmi obrzydliwie :strach:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 06, 2014 10:01 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

A propos cen. We wrześniu objawił się na łódzkim kiermaszu żywności tradycyjnej pan z "celtyckimi przysmakami". Zaintrygowało mnie, poszłam oglądać.
Szynka a 12 zł 10 dkg czyli jak łatwo obliczyć 120 zeta za kilo. Szynka tradycyjnie przygotowana z dupska świni co to tylko wyselekcjonowane żołędzie żarła. Skusiłam się. Dobra i owszem, dokładnie tak samo dobra jak tradycyjna szynka u mojego ulubionego sprzedawcy a 30/35 zł za kilogram. No ale ok, spróbowałam, zaliczyłam, odpuszczę sobie.
Drugim celtyckim przysmakiem były "hermeliny" (czyli popularne jako zakąski do piwa w Czechach marynowane serki o nazwie hermelin) :) nie pamiętam ceny, ale też była zaskakująco wysoka. Za 2 (słownie: dwa) kawałki sera zapłaciłam 27 zeta. Właśnie kupiłam camembert by Turek, sama sobie zamarynuję :lol:

Tylko, zastanawiam się do dzisiaj, co to ma wspólnego z Celtami? 8O
No owszem, byli Celtowie niegdyś na południe od łuku Karpat, włóczyli się, nawet na nasze ziemie weszli. Groby fajne można wykopać, na osadach ślady odnaleźć, ale żeby kuchenne tradycje przetrwały? W Polsce i Czechach akurat? :P
Marketing :roll:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 06, 2014 18:38 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

casica pisze:
felin pisze:Jeśli kogoś interesuje, to wszem i wobec stwierdzam, że radlenie to ciężka praca była :mrgreen:
Pojechałam wczoraj do kumpeli na ognisko i tradycyjnie po ćmoku (z czołówką wprawdzie) udałyśmy się do lasu po chrust. Związałam sobie niezłą kupkę liną i zabrałam się do ciągnięcia i co raz to mnie haltowało na jakichś korzeniach - po bliższym zbadaniu sprawy okazało się, iż jeden badyl - dość tępo zakończony - był zagięty i rył glebę :twisted: Zaradliłam ze 100 metrów leśnego duktu; na szczęście na ostatnich metrach jest już asfalt albowiem byłam bliska zamordowania kogoś :evil:

Trenujesz? Karelin tak trenował, ziemię syberyjską radlił pniem drzewa co go za sobą ciągnął. Po prostu przyznaj się - idziesz na jakiegoś mistrza :P

Do tej pory o tym nie myślałam, ale jeszcze kilka takich prób i kto wie :|
Tylko nie mam pojęcia czy są mistrzostwa w radleniu :?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon paź 06, 2014 18:48 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

felin pisze:
casica pisze:
felin pisze:Jeśli kogoś interesuje, to wszem i wobec stwierdzam, że radlenie to ciężka praca była :mrgreen:
Pojechałam wczoraj do kumpeli na ognisko i tradycyjnie po ćmoku (z czołówką wprawdzie) udałyśmy się do lasu po chrust. Związałam sobie niezłą kupkę liną i zabrałam się do ciągnięcia i co raz to mnie haltowało na jakichś korzeniach - po bliższym zbadaniu sprawy okazało się, iż jeden badyl - dość tępo zakończony - był zagięty i rył glebę :twisted: Zaradliłam ze 100 metrów leśnego duktu; na szczęście na ostatnich metrach jest już asfalt albowiem byłam bliska zamordowania kogoś :evil:

Trenujesz? Karelin tak trenował, ziemię syberyjską radlił pniem drzewa co go za sobą ciągnął. Po prostu przyznaj się - idziesz na jakiegoś mistrza :P

Do tej pory o tym nie myślałam, ale jeszcze kilka takich prób i kto wie :|
Tylko nie mam pojęcia czy są mistrzostwa w radleniu :?

Karelin z radlenia poszedł w zapasy.
A z drugiej strony, skoro wchodzi tyle nowych dziwnych sportów jako konkurencje, to czemu nie radlenie?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 07, 2014 21:14 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

casica pisze:Pisząc o tym "wyrafinowaniu" miałam raczej na myśli ogromne bogactwo serów, wędlin, różnych past, dodatków.
Chyba w Lewancie aż tak bogato i różnorodnie pod tym względem nie jest. Jak się tak zastanawiam. Jest smacznie, tu nie mam watpliwości, ale jest inaczej. I nawet nie mam na myśli knajp różnego typu, tylko dostępność w handlu oraz wybór delicji, które można zawlec do domu :)

Co do trufli i około truflowych smaków. Jeszcze kilka lat temu twierdziłam, że mogę bez nich spokojnie żyć, a terpentynowy intensywny zapach i smak/posmak raczej mnie drażnił niż zachwycał. Ale jakoś z czasem się w nich rozsmakowałam. Spodobały mi się :) I tak sobie myślę, że trzeba spróbować kilka razy, wtedy jest szansa na zmianę opinii. W pierwszej chwili bowiem ich smak, tak absolutnie "truflowy" :) i charakterystyczny, w sumie nieporównywalny z niczym innym, jest dość dziwaczny, tak dziwaczny, że aż niekiedy trudny do zaakceptowania.

Kuchnia niemiecka (nie, nie jestem znawcą) zaskoczyła mnie in plus. Owszem jest dość "ciężka", ale smaczna. Natomiast w Anglii nie byłam nigdy, zupełnie mnie nie pociąga ten kierunek (poza Muzeum Brytyjskim i kilkoma zabytkami), kuchnię angielską znam z opowiadań oraz literatury i jedyne co we mnie budzi to :strach:
A kanapeczki z ogórkiem uwielbiam :1luvu:


Posmak trufli polubiłam od pierwszego spróbowania. I TŻ też. W muzeum oliwy był sklep z oliwami najróżniejszymi i wyrobami na bazie oliwy. I można było degustować. I po tych degustacjach kupiliśmy pesto z truflami, bo najbardziej nam smakowało :)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto paź 07, 2014 22:02 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

Regata pisze:Posmak trufli polubiłam od pierwszego spróbowania. I TŻ też. W muzeum oliwy był sklep z oliwami najróżniejszymi i wyrobami na bazie oliwy. I można było degustować. I po tych degustacjach kupiliśmy pesto z truflami, bo najbardziej nam smakowało :)

U mnie to stanowczo nie była miłość od pierwszego wejrzenia :)
Podałam adres www tej firmy, która specjalizuje się w pesto?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 07, 2014 22:04 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

:20142
Szturchnij małża, bo ja już swoją surowiznę mam 8)

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto paź 07, 2014 23:10 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

felin pisze::20142
Szturchnij małża, bo ja już swoją surowiznę mam 8)

Już go szturcham, mówisz i masz :oops:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 08, 2014 10:53 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

casica pisze:
Regata pisze:Posmak trufli polubiłam od pierwszego spróbowania. I TŻ też. W muzeum oliwy był sklep z oliwami najróżniejszymi i wyrobami na bazie oliwy. I można było degustować. I po tych degustacjach kupiliśmy pesto z truflami, bo najbardziej nam smakowało :)

U mnie to stanowczo nie była miłość od pierwszego wejrzenia :)
Podałam adres www tej firmy, która specjalizuje się w pesto?

oj, nie wiem.

Zapomniałabym - mam teraz problem z oliwkami. Gdzie kupić takie, jak we Włoszech? :placz:
Lubiłam oliwki, ale bez szału. Aż kupiliśmy na wakacjach w jakimś zwykłym markecie, i wcale nie z tych najdroższych - tyle, że bez zalewy. I przepadłam. Jadłam garściami, jak cukierki i nie mogłam przestać. Kupiliśmy trochę na zapas, ale zapas już wyszedł :( Zresztą miały krótki termin przydatności. Ech. Tęsknię. :wink:
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Śro paź 08, 2014 13:44 Re: Moje koty XVI. Po pierwsze edukacja!

Regata pisze:
casica pisze:
Regata pisze:Posmak trufli polubiłam od pierwszego spróbowania. I TŻ też. W muzeum oliwy był sklep z oliwami najróżniejszymi i wyrobami na bazie oliwy. I można było degustować. I po tych degustacjach kupiliśmy pesto z truflami, bo najbardziej nam smakowało :)

U mnie to stanowczo nie była miłość od pierwszego wejrzenia :)
Podałam adres www tej firmy, która specjalizuje się w pesto?

oj, nie wiem.

Zapomniałabym - mam teraz problem z oliwkami. Gdzie kupić takie, jak we Włoszech? :placz:
Lubiłam oliwki, ale bez szału. Aż kupiliśmy na wakacjach w jakimś zwykłym markecie, i wcale nie z tych najdroższych - tyle, że bez zalewy. I przepadłam. Jadłam garściami, jak cukierki i nie mogłam przestać. Kupiliśmy trochę na zapas, ale zapas już wyszedł :( Zresztą miały krótki termin przydatności. Ech. Tęsknię. :wink:

Spróbuj tego pesto, jest naprawdę dobre. A facet z Poznania (podałam namiar) ma świetne wyroby, włoskie. Warto sobie czasem sprawić przyjemność :)
A namawiałam - niech sie ktoś ze mną wybierze na festiwal trufli na Istrii, to nie :P
Możesz spróbować z greckimi oliwkami "kalamata". Najlepiej w jakimś sklepie internetowym u bezpośrdeniego importera.
Niestety, jak już wielokrotnie pisałam, w Polsce o dobre oliwki trudno. I najprawdopodobniej jest to efekt dominacji firm hiszpańskich na naszym rynku, one są po prostu kiepskie.
I też to zauważyłam - byle jakie, z pierwszego lepszego marketu w kraju gdzie rosną oliwki, są 100 razy smaczniejsze niż w Polsce.
Moje ulubione, we Włoszech, to oliwki w oliwie z oliwek :)
A moje najbardziej ulubione pod słońcem to oliwki z rynku :1luvu:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: haaszek i 40 gości