Inka przez sobotę i niedzielę została z dziadkami, my byliśmy na weselu, podobno była grzeczna, ale bardzo tęskniła

szczególnie wczoraj, przestała jeść jakoś w połowie dnia i ciągle "zaciągała" po swojemu.. Ale za to jak wróciliśmy po 21 apetyt wrócił, dała nam porządnie popalić i chyba już jej nigdy na tyle nie zostawimy

A dzisiaj znowu upał, więc wietrzymy futerka przy wentylatorze
