Zrobiło się ciut cieplej, więc i w mieszkaniu temperatura wzrosła. Koty odżyły, Moki ganiał dziś godzinę z piłeczką, Zen póki co patrzy tylko z różnych mebli, ale z takim zaciekawieniem, że nie zdziwię się jak się niedługo przyłączy. Po telefonicznej konsultacji z wetką,zakupiłam Stomażel i od wczoraj smaruję. Dziąsła Zena i język Mokate. O ile ten drugi jak zwykle pełen luz, o tyle Zen podczas zabiegu łypie na mnie słynnym szczycieńskim spojrzeniem, kopie i próbuje zwiać a pyszczy tak, że na mojej całej rodzinie nie pozostawił już chyba suchej nitki. Trudno, tym bardziej, że widać efekty. Dziś tylko raz zapłakał i to podczas toalety, kiedy ewidentnie uraził się w kieł. Apetyt mu wrócił, wcinał dziś aż miło - obiad i kolacja bez karmienia. Poza tym on chyba docenia te starania, bo stale przybiega na przytulasy, zagaduje, zaczepia i o ile głaskać daje się każdemu, o tyle na kolana przychodzi tylko do mnie. Od dziś mogę go też nosić na rekach. Jeszcze niezbyt długo, ale za to jest wyluzowany i mruczy, próbuje się też coraz wygodniej ułożyć. Uwielbia towarzystwo pluszaków, układa się między nimi, przytula. Mając całe łóżko Młodej do dyspozycji, wybiera kącik z maskotkami


