Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz3

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Śro lip 10, 2013 19:48 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Ewa L. pisze:Moja mama mi mówiła że rozmawiała z dziewczyną która pracowała w Biedronce a teraz przeniosła się do Netto które wybudowali koło nas. Podobno mają wybudować w Łodzi kolejne 2 czy 3 Netta i poradziła żeby złożyć tam papiery. Musze w któryś dzień ogarnąć moje cv i złożyć. Zobaczymy co z tego wyjdzie. :twisted:


to bardzo dobry pomysł :ok: a co Ci szkodzi złożyć cv w innym miejscu.
jeśli tam lepsze warunki to byłoby znakomicie gdybyś tam przeszła :ok:
z Twoją praktyką i umiejętnościami masz duże szanse :ok:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Śro lip 10, 2013 19:52 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Ta dziewczyna mówiła że w Biedronce to był sajgon - trafiła na zołzę kierowniczkę i personel też do bani bo ciągle żarły się między sobą i myślała że wykończy się.
Tutaj jest zupełnie inaczej - luz, nikt na nikogo nie krzyczy i każdy wie co ma robić.
Warto spróbować. :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 10, 2013 19:53 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

A ty wiesz już jak idziesz w poniedziałek?
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 10, 2013 19:55 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Ewa L. pisze:A ty wiesz już jak idziesz w poniedziałek?

w poniedziałek mam iść na spotkanie na 9, podejrzewam że to szkolenie będzie bo jeszcze innych pracowników dzisiaj zatrudniali no i wtedy się dowiem reszty
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Śro lip 10, 2013 20:08 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Pewnie coś w tym stylu. To czekam na wieści.
Ja w poniedziałek do dentysty zajwaniam - ostatni ząbek :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 10, 2013 20:14 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

nie wiem, jak reds, bo nie pijam takiego czegos, ale byl kiedys napoj z tymbark tez wlasnie jablko-mieta... pamietam, jak to pierwszy raz pilysmy z kolezanka, ona stwierdzila, ze to jej smakuje jak... jabol :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Śro lip 10, 2013 20:19 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Redds jest dobry żurawinowy. Względnie malinowy. Ale nie nadaje się na grzańca, a to by mi się akurat przydało na przeziębienie. Z braku laku chyba podgrzeję resztkę winka, bo nie chciało mi się nawet do sklepu wychodzić i nie mam piweczka w domu.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35269
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lip 10, 2013 20:46 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

MB&Ofelia pisze:Redds jest dobry żurawinowy. Względnie malinowy. Ale nie nadaje się na grzańca, a to by mi się akurat przydało na przeziębienie. Z braku laku chyba podgrzeję resztkę winka, bo nie chciało mi się nawet do sklepu wychodzić i nie mam piweczka w domu.

To trzeba było koleżankę zaprosić :ryk:
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lip 10, 2013 21:29 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

ab. pisze:
MB&Ofelia pisze:Redds jest dobry żurawinowy. Względnie malinowy. Ale nie nadaje się na grzańca, a to by mi się akurat przydało na przeziębienie. Z braku laku chyba podgrzeję resztkę winka, bo nie chciało mi się nawet do sklepu wychodzić i nie mam piweczka w domu.

To trzeba było koleżankę zaprosić :ryk:

Na co, na reszteczkę winka?
No chyba że z własnym zaopatrzeniem. Jak tak to żałuję bardzo :(
Ale z drugiej strony, mogę zarażać...
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35269
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw lip 11, 2013 12:55 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

Ewa L. pisze:Ta dziewczyna mówiła że w Biedronce to był sajgon - trafiła na zołzę kierowniczkę i personel też do bani bo ciągle żarły się między sobą i myślała że wykończy się.
Tutaj jest zupełnie inaczej - luz, nikt na nikogo nie krzyczy i każdy wie co ma robić.
Warto spróbować. :mrgreen:

Wszystko zależy od kierownictwa, wszędzie możesz trafić na na wredotę i odwrotnie.
A propo składania cv,najlepiej złóż po otwarciu, jakkolwiek to brzmi. U nas budują też market Merkury, cokolwiek to jest 8) , i koleżanka złoży, ale jak otworzą. Bo już kiedyś składała przed.I masakra. Harówa od rana do wieczora,najgorsza robota-sprzątanie, układanie po budowie.. A potem i tak większość wylatuje.

I doberek!
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw lip 11, 2013 13:26 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

ja pamietam, jak kolo mnie Leclerka budowali... nikt nie wiedzial, co tam sie buduje, nawet jak sie pytalam tych gosci, co tam pracowali na tej budowie, co tu bedzie, to nawet nie potrafili okreslic czy supermarket czy przychodnia czy co... Kazdy od niechcenia odpowiadal: "nie wiem"... :roll:
Na pewno musieli wiedziec, co buduja, ale czemu nic nie powiedzieli...
Jak otwarli to ludzie walili drzwiami i oknami z CV, ale... okazalo sie, ze ekipa jest juz skompletowana 8O Na pol roku przed rozpoczeciem budowy juz byly podobno ogloszenia w urzedzie pracy, w agencjach pracy, juz wtedy ekipa sie szkolila w innych sklepach tej sieci... 8O
O dziwo nic nie zauwazylam ani ja ani wiele innych osob ani w urzedzie ani w agencjach posredniczacych, o dziwo ani mnie ani innym osobom szukajacym pracy nikt nie proponowal pracy w Leclercu, nie wspominal nikt, ze ma cos tam byc. Tak samo jak niedawno otwarli na sasiednim osiedlu pasaz: "czerwona torebka". W urzedzie pracy, jak pytalam, czy wiedza, jakie tam sklepy maja byc, czy maja jakies oferty-to kazdy oczy jak 5 zl i "pierwsze slysza" ze tam sie buduje jakis pasaz handlowy. :ryk: To sie budowalo od jakiegos czasu juz, bylo chyba conajmniej pol roku przerwy w budowie, bo firma, ktora to budowala splajtowala w tym czasie i zanim ogloszono nowy przetarg, zanim na nowo wszystko zaczeli...

A co do biedronki: kiedys skladalam tam papiery, pracowala tam moja kolezanka (mozna powiedziec juz, ze byla kolezanka, bo od paru lat tak bardzo sie zmienila, ze ja w zasadzie nie chce jej znac) :evil:
W kazdym badz razie ona dala mi znac, ze potrzebuja kogos tam do pracy ale jeszcze nie wywieszono oficjalnie ogloszenia. Opowiedziala o mnie szefowej i umowila nas na spotkanie. Na rozmowie kwalifikacyjnej wszystko przebieglo bez problemu, od razu mi powiedziano, ze bede przyjeta, tylko ze to byl chyba styczen, a praca byla by od lutego. No ok, tyle czasu na bezrobociu bylam, ze te 2 tygodnie-miesiac dluzej majac 100% pewnosc, ze sie te prace dostanie-to mozna poczekac spokojnie. Miala kierowniczka do mnie zadzwonic jakos za pare dni, dokladnie mi miala dac znac od kiedy praca bedzie. Ale zapewniala mnie na rozmowie, ze miejsce na mnie czeka. I nie zadzwonila. Na pytanie kolezanki, dlaczego nie zostalam jednak przyjeta odpowiedziala: "bo nie" :ryk: (sory, ale ja szukam pracy powaznej i na powaznie a argument "bo nie" to jakbym rozmawiala ze zbuntowana nastolatka a nie z szefowa sklepu).
No ok, jakos szybko znalazlam inna prace wtedy, lepiej platna. A na moje miejsce przyjeta zostala osoba ktora nie ma zadnego doswiadczenia, wszystko czego sie dotknie to spier..li, na kasie non stop duze manko robila... Wszystko trzeba bylo po niej poprawiac. Pomyslalam sobie wtedy: "zamienil stryjek siekierke na kijek"...

Ale w tego typu marketach jak biedronka, lidl, netto nie chce pracowac. Pracowalam w lidlu i dziekuje za tego typu obozy pracy. Piec tysiecy rzeczy na raz kaza zrobic, rzucic niedokonczone jedno zadanie, brac sie za drugie, a potem opierdzielaja za to, zes tamtego nie dokonczyl... :roll:
Jako kasjer w markecie (ale wylacznie kasjer) mogla bym isc do pracy, choc mam juz tego przesyt, ale tylko na umowe o prace. Ostatnio na zlecenie przez posrednika pracowalam w realu. Stawka godzinowa 4,80 na poczatku a potem 4,65 zl (netto!!!) bo musieli wybierac: albo obniza nam stawki zeby sie utrzymac albo real rezygnuje z tego posrednika. A godzin przerabialismy... jakies 80 srednio, wiec srednio, jesli nie bylo manka, na miesiac zarobilam 300-350 zl w porywach 400 zl na reke!!

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Czw lip 11, 2013 16:29 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

No to mnie pocieszyłaś :(
Ja jestem ogólnie po handlówce i całe życie pracuję w sklepach. Przed marketami i dyskontami broniłam się przednimi i tylnymi kończynami.
Nie lubię motłochu a najlepiej się czuję w tradycji.Sprzedawca - lada - klient to coś co lubię. :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lip 11, 2013 17:49 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

to i ja tez lubie, ale nie chce wiecej pracowac w markecie jako tzw "pracownik sklepu" gdzie trzeba i wykladac towar, i zwroty robic, przyjac dostawe, zrobic przeceny... Dla mnie to za nerwowa praca, za duzo rzeczy na raz, a ja jestem bardzo dokladna ale robie powoli. Jak robie szybko to zawsze cos spieprze i musze poprawiac, a to strata czasu i dodatkowo mi nerwy zzera.

Kiedys sie spotkalam z taka sytuacja: bylo ogloszenie, umowa o prace, kasjer w markecie... choc juz bym nie chciala w markecie, bo nie widzie tu szans rozwoju dla siebie, chce sprobowac czegos innego (handel jak najbardziej moze byc, bo lubie kontakt z klientem)-ale jak sie dlugo na bezrobociu jest to czasem trzeba brac to, czego sie nie lubi.
No wiec dzwonie na podany w ogloszeniu nr tel i pytam faceta o wymagania. Gosciu tak w zasadzie leniwie od niechcenia mowi, ze ksiazeczka sanepidowska, cos tam jeszcze baknal no ale najwazniejsze: minimum 5 lat doswiadczenia w pracy na kasie.... 8O 8O 8O Sory, ale z doswiadczenia wiem, ze to bzdura, absurd takie wymaganie, bo to nie jest tak skomplikowana praca, zeby bylo potrzebne tyle lat doswiadczenia. No wiec zaskoczona tym wymaganiem (pierwszy raz sie z takim wymaganiem na to stanowisko spotkalam) pytam faceta, co w takim razie trzeba umiec, skoro wymaga tych 5 lat min. i tak bardzo sie przy tym upiera...
Wiecie co mi odpowiedzial? Cos tam zaczal tlumaczyc, ze dlatego tyle lat, bo w kazdym markecie jest inna kasa, troszke inny program, wiec inna obsluga tej kasy...
No dobra, to prawda, tak jest, ale i tak w kazdym markecie cie na tej kasie musza od podstaw przeszkolic i tak! W auchanie pracowalam-inna kasa, w tesco pracowalam-inna kasa, w lidlu pracowalam-inna kasa, ale rozni sie to wszystko drobiazgami a za kazdym razem i tak szkola nowego pracownika! Ale facet sie upieral, ze min. 5 lat i koniec! :ryk: :ryk: Ja tyle nie mam wiec nie dostalam tej pracy. Mimo, ze mam doswiadczenie w handlu, jako kasjer, ksiazeczke sanepidowska posiadam, zadnych problemow nie mam z nawiazywaniem kontaktow, lubie kontakt z klientem... Ale nie, nie spelnilam najwazniejszego kryterium :ryk:
W zasadzie to jest tak, ze to byl tylko foch tego goscia i tyle, bo zadnego logicznego uzasadnienia tego wymagania nie ma, ale jak mi to "tlumaczono" w urzedzie pracy-to pracodawca daje prace i to on ustala warunki jakie ma spelnic kandydat na to stanowisko, a to ze te warunki sa nie do spelnienia-nie wazne. Pracodawca ma prawo ustalic sobie warunki jakie mu sie tylko podobaja. Jesli sa absurdalne i nie do spelnienia-to juz nie problem pracodawcy tylko pracownika :ryk:
Chore, ale to tylko w Polsce jest mozliwe

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Czw lip 11, 2013 17:53 Re: Były sobie kotki cztery: Rysia, Pysio, Koko i Gumiś cz.3

a mowilam wam, jaka mialam kiedys sytuacje jak pracowalam w auchanie? Jak sie przez jedna klientke poplakalam niemal :?: (ze smiechu, zeby nie bylo) :ryk:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 316 gości