Małgosia pół godziny temu napisała mi, że są już w Toruniu. Trochę się widać pociąg opóźnił. Na pewno tu napisze.
Pan Kuleczka przychodził do dziewczyn na podwórko, jak wiele kotów bezdomnych (albo z domami, różnie to w małych miejscowościach bywa). Ale on raczej domu nie miał.
Nie, kocurek i psinka (nawet nie wiem czy on, czy ona

) to dwie różne historie. Lecznica, w której był Kuleczka, to jedyna taka w okolicy, gdzie zwierzęta mogą czekać na adopcję. Ten kocurek jest przemiły, ale biedny. I strasznie gruby

Czekamy, aż Małgosia napisze, jak podróż i pierwsze chwile Kuleczki w domu

I jeszcze jedno zdjęcie, Kuleczka praktycznie cały czas, kiedy szykowałyśmy się do wyjazdu, spędził poza klatką, miział się, polował na kawałek reklamówki foliowej

Jednak w pewnym momencie przypomnial sobie, że jest glodny i wszedł do klatki, szukając miski z jedzeniem (zjadl koło 9, później po 15 na Dworcu):
