mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli [*]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 24, 2013 22:46 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

ja bardzo tesknie za kotem kolezanki... to byl moj ziomal, moj kochany przyjaciel... nie ma go z nami juz ze 3 lata... ale odszedl nagle i nie wiadomo na co. Zawsze jak do niej przyezdzalam do kolezanki, Awatarek przybiegal do mnie (ona mieszka na wsi, koti byl wychodzacy) z usmiechem na pysiu, ogonkiem do gory i slodkim, radosnym miaukiem :) zawsze tak mnie wital :)
Potem natychmiast wskakiwal na moje kolana i zasypial :)
to byl kochany burasek, swietnie sie z Nim rozumialam, dogadywalismy sie bez problemow... Brakuje mi tego powitania i tego miauku...

Tesknie tez za kotem innej kolezanki... Byl mega spokojnym, zrownowazonym kotem, chodzaca lagodnosc, cierpliwosc... i do tego nieziemsko cudny pingwinek :)
To byl kot wyjatkowy o wyjatkowym charakterze... Byl po wypadku komunikacyjnym, niepelnosprawny, nie kontrolowal kupala, przez to chodzil w pieluszce :) Mial nie chodzic na tylnie lapki, ale dzieki masazom, rehabilitacji i uporowi mojej kolezanki, ktora stawala na glowie, by Eustachego wyprowadzic na prosta-"pulpecik"-bo tak go nazywalismy z racji tuszy-odzyskal w znacznym stopniu czucie w lapinkach :) Cudowny byl z niego kocio... A jaki calusny.... mrrrrrr.... :1luvu:

dzis potrafie sie usmiechac do wspomnien o nich, ale... nieraz nadal z tesknoty potrafie sie rozplakac. Tak mi bardzo brak tych moich kocich kumpli... Awatarek [*] poprawial mi humor samym swoim widokiem, a Eustachy [*] -on dzialal na mnie kojaco, kiedy sie do niego przytulalam natychmiast zapominalam o wszystkich swoich problemach i potrafilam sie cieszyc tym, co mam.

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Czw kwi 25, 2013 8:42 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

agusialublin pisze:Oj dziewczyny, czytam i płaczę razem z Wami.
Romeo, Whiskey teraz są w innym wspanialszym miejscu i patrzą na Was i machają Wam łapkami. I będą zawsze Was kochać tak mocno jak Wy będziecie kochać je. I na zawsze pozostaną w Waszych sercach.

Ale myślę też że w Waszych sercach znajdzie się jeszcze miejsce dla innego kotusia. Adwokatko nie porównuj innych kotów do Romeo. Kochaj je takimi jakie są. Żaden kotus nie będzie tak jak Romeo ale każdy z nich czeka na to aż go pokochasz i dasz mu z siebie wszystko co najlepsze.

Nie wiem jak to jest stracić kotusia ale wiem jak to jest stracić najwierniejszego przyjaciela, psa. Serce pęka, ten smutek i żal aż boli fizycznie. Pierwszą psinę musieliśmy uśpić, nosówka. Była u nas chyba z miesiąc. Walczyliśmy do końca, do momentu kiedy już nic nie dało się zrobić i nie można było patrzeć na jej cierpienie. Drugi psiak był z nami 3 lata. Wpadł pod samochód, zginął na miejscu.
Brakuje mi słów żeby opisać co ja wtedy czułam. Trzecia psinka była u nas rok. Trzeba było uśpić bo już nie można było patrzeć jak się męczy,od samego początku schorowana.

Teraz mam koty. Trzy. Są moim całym światem, moimi dziećmi. Całe moje życie kręci się wokół nich. Każde z nich traktuję tak samo, tyle samo miłości dla Rysi, Koko i Pysia. Ale nie porównuję ich ze sobą. Każde jest dla mnie moim skarbem i należy mu się tyle samo miłości. Gdybym wzięła czwartego kota(co jest moim marzeniem) tak samo bym go kochała jak te trzy.

Rozumiem to jak mówicie że drugi kotuś nie zastąpi Wam Romcia ani Whiskusia. Ze to nie będą oni. To fakt. Ale wiecie co te drugie kotusie zasługują też na Wasz miłość Dziewczyny. Nie można patrzeć codziennie na kota,karmić go,bawić się z nim i nic do niego czuć. Nie da się.

Tak bardzo bym chciała żeby Wasze serca się zagoiły, żebyście częściej się uśmiechały. Teraz jest czas żałoby. To wszystko jest takie świeże, gdzie nie spojrzeć to widzicie Romusia i Whiskusia. Też tak miałam jak straciłam swoje maleństwa. Potrafiłam rozpłakać się na ulicy na widok innego psiaka. Ale wiecie co, z czasem rany się zabliźniły. Z czasem zrobiłam się bardziej spokojna. Pamiętam je i zawsze będą w moim sercu. Ale teraz mam dla kogo życ, muszę żyć dla moich pociech.
Wy też macie dla kogo żyć. Dajcie im z siebie wszystko co macie najlepsze. One na to zasługują, bo kochają Was całymi swoimi serduszkami.

Dobra kończę bo się zapłaczę, piszę i ryczę :cry:


Dzięki za miłe słowa. Nie, z pewnością Romea, mojego "kitka" nie zastąpi mi żaden inny. Może nawet za szybko wzięliśmy kolejne kociaki, ale może po cichu miałam nadzieję, że zapełnią pustkę. Serca nie zapełniły. To miłe kociaki, ale - nic więcej. Nie sprawiają też wrażenia, jakby potrzebowały kontaktu - jeść, ciepło, zabawki - skoro wszystko jest to ok.

Niby wiem, że każdy kot jest inny... ale porównań nie da się uniknąć. Najbardziej kłują w serce takie codzienne drobiazgi - choćby dziś rano. Nasze obecne koty urządzają głośną aferę, żeby dostać jeść a potem zajmują się sobą - idą na drapak albo jeszcze spać. Romeo zawsze budził mnie rano gruchaniem (taki był z niego "gruchający" kotek) i "buziakiem" a potem nie odstępował na krok, niezależnie od zawartości miseczki - jakby przez to, że na chwilę spuści mnie z oczu, miałabym mu zniknąć. A śniadanie jedliśmy dopiero razem - tzn. on swoje, a ja swoje.
Brakuje mi tego. Jego mi brakuje. Chwilami strasznie.

adwokatka

 
Posty: 56
Od: Pon mar 11, 2013 14:06
Lokalizacja: Trojmiasto

Post » Czw kwi 25, 2013 8:53 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

ASK@ pisze:Nie będę się rozpisywać bo łzy palą i tak oczy i serce. Pożegnałam koty co zapadły tak głęboko,że ich odejście odebrało oddech. 5 kwietnia odszedł Bisek. 14 dni i kota nie ma. Bisek-Kot, który był skazany na śmierć 3 lata temu. Wtedy się udało.Teraz nie. W nocy po jego odejściu usłyszałam płacz kota.Zerwana ,zapłakana usiadłam myśląc,że Bisio płacze bo Go boli. Ale to nie on.Mimo zamkniętych okien usłyszałam płacz kota. Bieg z 4 piętra, kicianie...Przyszła Trusia.One wracają do nas.

Dzięki naszemu pierwszemu kotu, znajdzie Tigerkowi co odszeddł po 2 latach, otworzyliśmy się na kocie biedy. Tymczasujemy...

Bardzo Tobie, Wam współczuję .Wiem jak boli.
Przytulam.


Znam ten wiersz.
Znalazłam go, gdy Romeo jeszcze żył - przeszukiwałam internet "od deski do deski", żeby znaleźć cokolwiek, by mu pomóc.
Niestety dla mnie chyba jeszcze za wcześnie, by przyniósł ukojenie. Mamy dwa nowe "futra" po Romeo - ale żadne z nich to nie on... a ja tęsknię za nim.
Staram się być rozsądna - tego jednak wymagają wszyscy wokół - ponad miesięczny żal "i to po kocie!" - jak stwierdzali "życzliwi". Ale czasem pękam, nic nie poradzę.

adwokatka

 
Posty: 56
Od: Pon mar 11, 2013 14:06
Lokalizacja: Trojmiasto

Post » Czw kwi 25, 2013 13:39 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

ukojenie przyjdzie samo w swoim czasie.
Oczywiscie nie da sie jednego zwierzaka zastapic drugim, a jak sie widzi choc jedna mala ceche w nowym kocie podobna do zmarlego kota... to chyba sila rzeczy chocby podswiadomie doszukuje sie czlowiek innych cech takze.

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Pt kwi 26, 2013 17:40 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Ceść Ciocia Izunia :1luvu:

Ciocia co porabias :D

bo mys ie bakonikowaliliśmy, jadłyśmy obiadek, ganiałyśmy się, myłyśmy, znowu ganialiśmy no a teraz cekamy as nam duzy da kolacyjkę(pierwsą) drugą dostaniemy jak duza wróci do domku :D

Sama widzis Ciocia jakie my zarobione po łapki kotecki jesteśmy :D załoze sie ze Ty Ciocia nie mas as tak napiętego harmonogramu dnia :mrgreen:

wesolutka Kokusia

ps. a bzusek nadal mam łysy 8O no zeby tak mnie ospecić tą sterylką :mrgreen:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt kwi 26, 2013 23:10 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Dzisiaj minął miesiąc odkąd Whiskuś poszedł za tęczowy most. Boli jakby to było dzisiaj.
Kochany Whiskusiu mamusia zawsze będzie o Tobie pamiętać, zawsze będzie nosić Cię w sercu. Tęsknimy z Bonusią bardzo, bardzo za Tobą. Pozostały nam piękne wspomnienia po Tobie, zdjęcia i parę gadżetów:-)

Zapalam Tobie światełko kochany synusiu abyś wiedział jestem. Zaglądnij do nas czasami skarbie

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam gdzie jesteś teraz.
Czy, tak jak mówią, wszystko masz
i nic tam nie boli, nie doskwiera?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
Czy są tam łąki wiecznie kwitnące?
Czy tak jak mówią, nikt nie płacze
i zawsze tam dla Was świeci słońce?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam za Teczowym Mostem
Bo w końcu przecież każdy z nas
prędzej czy później się tam wybiera..


............Jak zapomnieć mam o śmierci Twej
gdy wszystko właśnie przypomina mi Cię ...........

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Pt kwi 26, 2013 23:14 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

izabela132 pisze:Dzisiaj minął miesiąc odkąd Whiskuś poszedł za tęczowy most. Boli jakby to było dzisiaj.
Kochany Whiskusiu mamusia zawsze będzie o Tobie pamiętać, zawsze będzie nosić Cię w sercu. Tęsknimy z Bonusią bardzo, bardzo za Tobą. Pozostały nam piękne wspomnienia po Tobie, zdjęcia i parę gadżetów:-)

Zapalam Tobie światełko kochany synusiu abyś wiedział jestem. Zaglądnij do nas czasami skarbie

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam gdzie jesteś teraz.
Czy, tak jak mówią, wszystko masz
i nic tam nie boli, nie doskwiera?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
Czy są tam łąki wiecznie kwitnące?
Czy tak jak mówią, nikt nie płacze
i zawsze tam dla Was świeci słońce?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam za Teczowym Mostem
Bo w końcu przecież każdy z nas
prędzej czy później się tam wybiera..


............Jak zapomnieć mam o śmierci Twej
gdy wszystko właśnie przypomina mi Cię ...........


Izuń przytulam Cię mocno :1luvu: nie jesteś sama :1luvu:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Pt kwi 26, 2013 23:24 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

agusialublin pisze:
izabela132 pisze:Dzisiaj minął miesiąc odkąd Whiskuś poszedł za tęczowy most. Boli jakby to było dzisiaj.
Kochany Whiskusiu mamusia zawsze będzie o Tobie pamiętać, zawsze będzie nosić Cię w sercu. Tęsknimy z Bonusią bardzo, bardzo za Tobą. Pozostały nam piękne wspomnienia po Tobie, zdjęcia i parę gadżetów:-)

Zapalam Tobie światełko kochany synusiu abyś wiedział jestem. Zaglądnij do nas czasami skarbie

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam gdzie jesteś teraz.
Czy, tak jak mówią, wszystko masz
i nic tam nie boli, nie doskwiera?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
Czy są tam łąki wiecznie kwitnące?
Czy tak jak mówią, nikt nie płacze
i zawsze tam dla Was świeci słońce?

Powiedz mi, proszę, jak tam jest?
No wiesz, tam za Teczowym Mostem
Bo w końcu przecież każdy z nas
prędzej czy później się tam wybiera..


............Jak zapomnieć mam o śmierci Twej
gdy wszystko właśnie przypomina mi Cię ...........


Izuń przytulam Cię mocno :1luvu: nie jesteś sama :1luvu:



:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: ale będzie lepiej... musi być :cat3:

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Pt kwi 26, 2013 23:40 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Izuń z czasem będzie lepiej, zobaczysz.
Nie zapomnisz kotusia, nigdy nie ma takiej możliwości. Tylko nie będziesz już płakała na samą myśl o nim.
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Sob kwi 27, 2013 0:04 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

agusialublin pisze:Izuń z czasem będzie lepiej, zobaczysz.
Nie zapomnisz kotusia, nigdy nie ma takiej możliwości. Tylko nie będziesz już płakała na samą myśl o nim.



Już coraz częściej się uśmiecham jak go wspomniam, ale serce dalej boli. Nic na to nie poradzę. Taki już nasz los, że mamy i kochamy nasze futrzaki a one odchodzą i pozostają tylko wspomnienia i żal że nie żyją dalej razem z nami.

Dziewczyny tylko dzięki Wam udaje mi się przez to przejść. Dziękuję za to. Dziękuję że jesteście przy mnie i mnie znosicie.

Czasem się słyszy od ludzi...to tylko zwierzę, przestań, ileż można płakać i gadać o nim. Ale dla mnie to nie był tylko zwierzak, a jak o nim gadam to przynosi mi to ulgę ale i czasem płacz.
Poprzez sytuację jaką mam w domu nie potrafię normalnie przejść przez żałobę po moim przyjacielu. Nerwy które na chwilę obecną mam powodują czasami, że nie dociera do mnie że jego już nie ma. Do mojego mózgu nie dotarła ta informacja, zatrzymała się w sercu. A jak dotrze to ...... sama nie wiem co będzie.

Nie chce zapomnieć, więc myślę o nim, gadam, oglądam zdjęcia, robię teraz taką książkę fotograficzną. Chcę mieć dużo rzeczy które będa mi go przypomniać. Może to jest niedorzeczne, może właśnie powinnam sie pozbyć tych rzeczy...ale nie potrafię Uchhh znowu zaczynam jączyć i biadolić. Ale już taka jestem

Kiedyś chciałąm być wolontariuszem w schronisku ale nie dałam rady. Zbyt emocjonalnie to tego podchodzę. Chodziłaby,m ciągle z zapuchniętymi oczami i miała całe stado kotów w domu :-)

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob kwi 27, 2013 0:27 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

powiem Ci tak....
zapomniec sie nie da, bo to tak jakby zapomniec o tym, ze ukochany kot byl, zyl pomiedzy nami.
poki o Nim pamietasz, poki myslisz, wspominasz-caly czas jest z Toba :)
Jak sama piszesz-nosisz go w sercu.
Ale najwazniejsze, ze Jego nic juz nie boli, ze nie cierpi juz... Odszedl mlodo, ale zdazyl poznac, co to wielka, bezwarunkowa milosc. Byl szczesliwy. :ok: :1luvu:

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

Post » Sob kwi 27, 2013 1:05 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Kociara82 pisze:powiem Ci tak....
zapomniec sie nie da, bo to tak jakby zapomniec o tym, ze ukochany kot byl, zyl pomiedzy nami.
poki o Nim pamietasz, poki myslisz, wspominasz-caly czas jest z Toba :)
Jak sama piszesz-nosisz go w sercu.
Ale najwazniejsze, ze Jego nic juz nie boli, ze nie cierpi juz... Odszedl mlodo, ale zdazyl poznac, co to wielka, bezwarunkowa milosc. Byl szczesliwy. :ok: :1luvu:




Wiem, wiem kochana. Nic go nie boli, jest mu dobrze, ma go kto tam miziać...ale nie mam go ja....

Może tak miało być, może był chory od maleńkości, może to właśnie ja zostałam wyznaczona aby go wziąć do domu, zaopiekować sie nim, pomagać, leczyć. I tak będę to utrzymywała..jest mi wtedy lepiej

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob kwi 27, 2013 11:49 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Hop siup i już jestem na miau :lol:
Obrazek

agusialublin

Avatar użytkownika
 
Posty: 16505
Od: Nie lip 29, 2012 20:27
Lokalizacja: lublin

Post » Sob kwi 27, 2013 12:08 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

agusialublin pisze:Hop siup i już jestem na miau :lol:




Heh ....... chyba byłaś hihihihi

izabela132

 
Posty: 135
Od: Pon kwi 30, 2012 12:05

Post » Sob kwi 27, 2013 12:33 Re: mój kochany kotuś Whiskey ma nowotwór....już Go nie boli

Iza, calkiem mozliwe, ze takie bylo wasze przeznaczenie, ze to Ty mialas Whisky`emu dac milosc, wsparcie i wszelka pomoc w trudnych dla Niego chwilach.
To bylo bardzo trudne zadanie, ale spisalas sie znakomicie :)

Choc Twoj kocio nie jest z Toba fizycznie, to czuwa nad Toba caly czas, moze Ty tego nie czujesz, ale on jest ciagle obok Ciebie :)

Kociara82

 
Posty: 45874
Od: Czw paź 09, 2008 22:20

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, Lifter i 44 gości