A dziś rano przeżyłam SZOK SZOK SZOK
Godz. 6.00, sprzątam kuwety, daję jeść, głaszczę Misię, która szaleje, bo rujka i wiadomo...
Gosia poooowolutku wychodzi zza pralki, czai się, patrzy na mnie.... i przechadza się po pralni tam i spowrotem, tam i spowrotem
Siedzę nieruchomo w drzwiach między pralnią i łazienką, a ona przechodzi OBOK MNIE, zwiedza łazienkę, skacze na parapet i wygląda przez okno. I siedzi sobie tam. TAK PO PROSTU
LUUUUDZIE CO JEJ SIĘ STAŁOOOO

Jeszcze teraz czuję dreszcze, które mnie przeszły....
Zapewniam, że byłam już wybudzona i to nie była sen
