Widzę Was

A kuku
Basiu, ja juz nieżle, ale jak Ty się czujesz
W pracy, jak w pracy, raz lepiej raz gorzej, bieganina dzis była okropna, kręgosłup i halux dały mi do wiwatu . Dojazdy - no mozna opanowac, ale tez męczące . Pobudka 3:45, wyjście z domu 4:16, autobus 4:22, tramwaj 4:33. Przeczekanie na stacji benzynowej 5 min i autobus podmiejski 5:00 / 2,50 bilet ulgowy - jeżdżę rano na gapę /. 5: 17 wysiadam w Swarzędzu, kolezanka zgarnia mnie z przystanku, 5:31 jesteśmy na miejscu, 5:45 juz na hali i
do roboty .

W domu z powrotem 15:40. Innych zmian jeszcze nie opanowałam
