Będzie dzisiaj o uzupełnianiu wiedzy na temat zachodniego brzegu jeziora Garda. Tylko na południu jego brzegi są płaskie, reszta malowniczo otoczona górami. I całkiem, całkiem te górki - powyżej 2 tys m, to Alpy a samo pasmo nazywa się Prealpy Gardesane. Wzdłuż zachodniego brzegu ciagnie się przepiękny szczyt Monte Baldo. Można na niego wjechać kolejką, ale można też - informacja dla Avian

pojeździć tam samochodem, zwiedzając różne urocze, ciekawe miejsca i podziwiając widoki.
Tak więc Bardolino. Miasteczko ściśnięte na dość wąskim i niewiele dającym możliwości brzegu, jak wszystkie miasteczka nad Gardą, poza tymi na południowym brzegu. Stąd ich wąziuteńkie (nawet jak na tutejsze standardy) uliczki, urocze zakamarki i nachodzące na siebie różne style i epoki

o to już ulica najgłówniejsza z głównych, dlatego taka szeroka

Ale w Bardolino (dobre wina o tej samej nazwie) które najładniejszym z tych miasteczek wcale nie jest, są dwa szalenie intrygujące kościoły
Ze znalezieniem San Severo (983 r. pierwsza o nim wzmianka) nie ma problemu, trochę się zmienił, ale nie bardzo. Ma lekko przerobioną fasadę,

ale szczęśliwie to co najpiękniejsze czyli prezbiterium pozostało nienaruszone.

i tu biję się w piersi - zdjęcie z netu

ale w zasadzie nie ma możliwości dobrego sfotografowania go w dzień bez wstrzymania ruchu na ruchliwej drodze, albo też bez włamania się do jakiegoś domu
Mroczne i trochę tajemnicze wnętrze

z całkiem przyzwoicie zachowanymi freskami z początku XII wieku.
Mówiłam już, że fascynują mnie kapitele? Zwłaszcza te przed i romańskie?

destrukt krypty, ale chyba tylko dzięki temu można ją podziwiać

Fazy przebudowy Wam odpuszczę bo dobra ze mnie kobieta

I o zrozumienie proszę bo ja miałam orgazm prawdziwy. Wokół Gardy jest zresztą mnóstwo tego typu obiektów - kościółki, eremy. Raj, raj prawdziwy
A z kościołem San Zeno (starszym, bo z IX w., rok 807) było już troszkę śmieszniej. Bo w jedynym przewodniku, który w ogóle raczył zauważyć jego istnienie

jako San Zeno opisany jest San Severo

teren w całości prywatny (tego przewodnik nie zauważył), ale można zwiedzać.
Trzeba wejść w podwórko

i oto on

a wnętrze urocze, maleńkie, a wszystko na planie krzyża


Zachowane polichromie są w tym samym wieku co kościół, mrrrrrr.
Ściany jednak zdobią nowsze i bardziej spektakularne dzieła

Nasyciłam się, podumałam, poprzeżywałam, wyszłam i pytanie - gdzie te apsydy ? Przecież ja muszę je obejrzeć. A z tyłu San Zeno Hazienda Agricola

Nic to, wtargnęłam. Pytam czy mogę spojrzeć? Ależ nie ma na co

No jak nie ma, kiedy jest

Nie odpuściłam, nic nie było w stanie mnie powstrzymać, spojrzałam. I nie ma

Myślę sobie w duchu - barbarzyńcy

zniszczyli, zakryli, zabudowali. W każdym razie plusem odwiedzenia tejże hacjendy było wino oraz oliwa bo taką właśnie produkcja się zajmowali. Nieutulona w żalu poszłam dalej, do San Severo i tam już wszystko się wyjaśniło

dobrze, że psami nie poszczuli.
Wkurzona po wielokroć w tym roku błędami (oraz totalnym niechlujstwem i olewactwem) wystepującymi w przewodnikach (a mam zwyczaj targania ze sobą wszystkich posiadanych) zamierzam wystosować sążniste pisma do niektórych wydawców
