» Śro maja 18, 2011 16:03
Re: Zulek po ciężkiej operacji... Błagamy o pozytywne myśli...
Kochani, byłam z Zuluskiem w klinice prawie 4 godziny, miał w tym czasie podłączoną kroplówkę.
Jest biedniusi, jak to po operacji, ale ma siły by warczeć, syczeć, ogółem złościć się na wszystkich, którzy chcą wokół niego coś robić.
Lekarze powiedzieli, że oczywiście jego charakter nie pomaga im w jego leczeniu, ale zdecydowanie lepiej, że ma takie siły i charakter, bo to daje mu większe szanse i siłę walki.
Wczoraj miał temperaturę 36,0 stopni, dzisiaj na szczęście się podniosła do 37,6. Cały czas ma podawane leki przeciwzapalne, antybiotyki, leki przeciwbólowe i kroplówki.
Lekarz powiedział, że po 3 dobie będą próbować podawać mu płynny pokarm i właśnie to będzie decydujący moment.
Wynik badania histopatologicznego będzie w piątek.
Zulusek ewidentnie był spokojniejszy, kiedy siedziałam z nim te kilka godzin, smacznie sobie wtedy spał, oczka i minkę też ma dziś ładną, co tym bardziej daje mi nadzieję...
Wyściskałam go i wycałowałam od wszystkich i powiedziałam jak wiele kochanych ludzi trzyma kciuki za jego zdrówko i że szybko musi poczuć się dobrze, bo w domku czeka na niego pyszne jedzonko, a pogoda z dnia na dzień jest ładniejsza i w końcu musi pobiegać sobie na podwórku.
Lekarz uznał, że lepiej żeby Zulusek został jeszcze przynajmniej do jutra w klinice, więc wyskoczyłam na chwilę (pierwszy raz od dwóch tygodni) do pracy, bo zaległości się porobiły niemiłosierne. Naturalnie pod wieczór jadę do niego znów, żeby pobyć z nim kilka godzin.
Zrobiłam kilka zdjęć, nagrałam nawet krótki filmik, ale zamieszczę wszystko jak już wrócę wieczorem, raczej późnym z kliniki.
Módlcie się i trzymajcie mocno kciuki Kochani za zdrówko mojego Słoneczka...
Dziękuję Wam wszystkim z całego serca...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...