Dzisiaj kociatki uciekły na podwórko. Rudą szybko złapałam, ale burą... łojejzus. Spróbujcie złapać rujkującą, rozbawioną kotkę, która na wasz widok ucieka na oślep

Symulowałam wyciąganie jedzenia i wkładanie do miseczki - nie przyszła. Przeciąganie sznurka po ziemi - zainteresowała się, ale nie przyszła. Z telefonu puściłam dźwięk miauczącego kota - przybiegła, ale zorientowała się w pomyłce i strzeliła focha. Wreszcie zrezygnowana usiadłam na ławce. I wtedy... podeszła się połasić...
W ogóle jest nieznośna. Miauczeniom nie ma końca. Kiedyś też "lubiła sobie pogadać", a ja myślałam, że bardziej nie można. A jednak można. I kręci się i chce wychodzić, później wracać, łasi się nawet do podłogi w kotłowni... A jak szukała kuwetki w miejscu, gdzie dawniej stała, to się złośliwie wymiauczała na puste miejsce.
Pewnie lubicie zdjęcia, to wam jakiś komiks zapodam. Wiem, że kiepski, ale to mój pierwszy, hahahah
1.
http://img132.imageshack.us/img132/7628/64654058.jpg2.
http://img852.imageshack.us/img852/7679/54020159.jpg3.
http://img835.imageshack.us/img835/1868/30197058.jpg