Pan Wielki Kot Ryś dzisiaj od rana dał znać, że nie jest zadowolony z mojej opieki

Najpierw wyżył się na gipsie - do spółki z Rademenesem. Jeden z prawej, drugi z lewej i zgodnie drapali w gips, aż spory kawałek wydrapali - na moje szczęście akurat w miejscu, gdzie najbardziej mi przeszkadzał

Nie wspomnę przez dobre wychowanie, że robili to o 3 nad ranem, bo naprawdę mi bardzo pomogli usuwając ten kawałek gipsu

Ledwo jednak zaczeło świtać a kociaki zgodnie wskoczyły na mnie i dały do zrozumienia, że głodne są; Rademenes wziął się znów za gips, Garfild strzelał bardzo celne baranki, Puszek i Ryś zaczeli łapoczynować się nad moją twarzą

Cel osiągnięty - pańcia się obudziła, wytoczyła się z łóżka (gips pierwszy

), dała jedzonko i myślałam, naiwna, że jeszcze się prześpię

Puszek i Ryś urządzili gonitwę przez całe mieszkanie w momencie gdy już usypiałam, Garfild tradycyjnie mnie obślinił i dodatkowo zwymiotował mi na szyję, a Rademenes próbował zeżreć obszarpane kawałki gipsu

Nie zadowoleni z opieki na sam koniec jeszcze stwierdzili, że żwirek kuwetkowaty im nie odpowiada i znalazłam trzy elegancko postawione kupki obok siebie - oczywiście w miejscu gdzie miałam spore trudności z dostaniem się....
Z kociaki nigdy człowiek się nie nudzi
