co gorsza w lecznicy jest nowy kot przyniesiony przez właścicielkę pot "ja go nie chcę , zróbcie znim coś" to kotka chyba, wczoraj wymiotowała kłębami żywych robali
(Kolejna bida dla niektórych opiekunów łatwiej uśpić kota niż zlikwidować robale... W takich przypadkach naprawdę marzy mi się rzeczywistość, w której na kota/psa trzeba byłoby mieć pozwolenie)
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...