Muczacza mi sie powaznie sypnal
mial kolejne (3 w ciagu 4 chyba m-cy) powazne zaglucenie od niedzieli, w poniedzialek przestal jesc i caly dzien spal wiec dostal kroplowki z NaCl i dokarmialam go na sile, wczoraj tez
dzisiaj udalo mi sie wyjsc w czasie pracy i zdybac dr Ize w czasie jej dyzuru - zrobilismy krew, bo i tak miala byc robiona powtorka w lipcu
wyniki kiepskie bardzo - szczegolnie biorac pod uwage jego jedna jedyna genetycznie zmieniona nerke, ktora juz rok temu ledwo pracowala... no i fatalny stan uzebienia od dawna (eozynofilowe zapalenie jelit)
kreatynina 11,1 mocznik 347 jonogram wszystko powyzej normy, wyniki czerwonokrwinkowe w normie
stosunek albumin do globulin = 0,38 tak na granicy....
mam sobie bardzo za zle, ze tak dlugo swego czasu meczylam Bajeczke, chociaz bylo widac, ze ona to naprawde zle znosi
Muczacz od 3 lat straszliwie wscieka sie u weta, widac ze to go bardzo stresuje
nie bede go probowac "na sile" przywrocic do zdrowia, bo przy jego nerce to i tak nie ma sensu - chcialabym zeby w miare komfortowo przezyl ostatnie chwile
nie wiem, co wiecej moglabym napisac, serce mi peka