przyjechała dzisiaj Beata z Czechowic-Dziedzic po piwniczaki
miała być rano ( wtedy potrafie je złapać ) niestety przyjechała dopiero o 14.Pisałam do niej dzwoniłam i echo.Już myślałam że mnie wykolegowała ale okazało się że zapomniała tel z domu a miała jeszcze mala przygodę po drodze.
O 14 jak była juz u mnie poszłam do piwniczaków z nadzieją że je złapie.Złapałam Doderka ale wyszedł mi bardzo sprytnie z kuferka

no to już Radosława spryciurka złapać się nie dała

Kociaczki jak widza ten wiklinowy kosz to maja złe wspomnienia bo w nim jechały do kastracji
a że to bardzo mądre i sprytne kociaki to juz do mnie nie podeszły.Wołałam, próbowałam przekupić jedzonkiem ale gdzie tam im były podróże.....pojedzone poszły w jakiś kąt piwnicy i spały.Nie umiałam ich znaleźć.Mój Oktuś jak sie gdzieś w domu schowa i śpi to mogę go szukać i szukać ( za każdym razem wydaje mi się że już wszystkie skrytki znam )
A w takiej piwnicy gdzie pełno dziur w deskach,szpar i kątów to nie miałam szans na odnalezienie piwniczaków.
Byłam już załamana.....myślałam że Beata zrezygnuje.Na szczęście nie zrezygnuje i choć dzisiaj idzie do pracy na nocke to jutro rano prosto z pracy przyjedzie po kociaki
Proszę o dużo

żebym je złapała.Z regóły z rana to one są bardzo przyjazne i smyrać się chcą więc nie powinno być problemów, ale jak już wyczuły że gdzieś jadą to może być różnie
Beata kończy pracę o 6 rano ma do mnie dzwonić obiecałam że kotki już będą złapane bo jak nie to będziemy musiały to przełożyć.
Szkoda że nie mam takiej dużej klatki bo bym już je teraz wieczorkiem złapała i by tam sobie nockę spędziły

Z Romanem tęż były takie problemy ze złapaniem a teraz jak już ma domek to sie przyzwyczaił do ludzi i sam podchodzi

Jestem dobrej myśli że piwniczaki już jutro będą w swoim domku z ogrodem
