dzięki dziewczyny za kciuki
dzisiaj byliśmy u lekarza. powiedziała, że to najprawdopodobniej alergia, ale najlepiej pójść do pulmonologa, alergologa.
do alergologa idziemy w przyszłym tygodniu - zobaczymy... teraz to jest wróżenie z fusów, bo bez testów to na 100% nikt nic nie powie.
ta dzisiejsza lekarka mnie ciutkę pocieszyła, bo powiedziała że to, na jej oko raczej roztocza niż koty... bo skoro koty są cały czas i nic się do tej pory nie działo, to prawdopodobnie inny alergen... troszkę jej wierzę, ale tylko ciut, bo wiadomo, że to że się nie jest na coś uczulonym dziś, nie oznacza, że się nie uczuli człowiek jutro... ehhhh
dostał steryd do inhalacji. to oczywiście pomoże, ale... podawanie takiemu maluszkowi sterydów...
Amberka wczoraj podjadła, dzisiaj podjadła... aż się zerz....ła
chyba za dużo było tego szczęścia.
ta glukoza to jej za bardzo nie "pasowała". teraz znowu dostaje roztwór ringera i wydaje się, że jakoś lepiej. nawet mój TŻ mówił, że przy tej glukozie, to się strasznie wyrywała i wierciła. podobno mogło jej być niedobrze przy podawaniu.
strasznie jest chuda.
zastanawiam się czy nie karmić jej strzykawką. tylko, że jak ją znam, to znowu będzie obrażona i osowiała, bo ona nie lubi takich "rewolucji".
z jednej strony, to zdaję sobie sprawę, że przecież się jej nie wyleczy i tak naprawdę, to ona powoli umiera... no nie oszukujmy się - tak jest
a z drugiej, to przychodzi mi czasem do głowy taka myśl, że zdarzy się jakiś cud i ona wyzdrowieje.
kurde, jak to jest, że niektórzy płaczą po stracie psa, kota, kanarka... a niektórzy wsadzają psu petardę do pyska, obwiązują taśmą i podpalają...
