jerzykowka, a ja myślałam, że się w weekend na Pyrkot wybierasz?

bo na pierwszym miejscu listy obecności jesteś.
pewnego dnia w pracy przeczytałam cały wątek Jacka: od pierwszej strony do ostatniej. zajęło mi to na pewno ponad godzinę. kilka razy byłam bliska łez, bo się bardzo wzruszałam. świetna historia. niby taka zwyczajna, ale niesamowicie pisana przez mokkunię.
co do obecnej sytuacji: bardzo często tymczas, który najpierw dostaje baty, gdy już poczuje się pewniej, sam zaczyna terroryzować pozostałe koty.
u mnie też tak było parę razy, chociaż najciekawszym przykładem jest Matylda, która od pierwszego dnia u mnie czuła się rezydentem (a była tymczasem) i lała wszystkich gdzie popadło. koniec końców została na stałe (nie dlatego, że nie umiałam jej oddać, ale ona zostawia bobki za sobą po urazie) i nadal próbuje szefować, ale najmłodszy Puder (4 mies.), który jest u mnie od 4 tygodnia swojego życia, jest naturalnym samozwańczym szefem stada i teraz nawet Matylda poczuła się trochę niepewnie. ale się rozpisałam