A tego różowego to chyba ukarupię
Po wczorajszej przygodzie dywanik został opłukany i namoczony w wannie do wyprania
ale przecież nie może być tak żeby ktoś coś robił bez pozwolenia Simbulca
Jak tylko wyszłam do pracy wg relacji TŻta wpakował się na dywanik, zamoczył sobie całe łapy i podwozie
i zawzięcie usiłował wyciągnąć ale stwierdził że namoczony jest za ciężki dla niego
więc po długiej walce wyciągnął korek i jak tylko spłynęła woda zaczął ciągnąc dywanik
Efekt - powyrywane pasma - dywanik nadal w wannie
Przyszłam do domu zabieram sie za pranie a różowy oczywiście obok i wszystko komentuje
Postawiłam do ścieknięcia w wannie ale się nie dało bo cały czas zwalał i próbował wyciągać
przestawiłam do umywalki, wieczorkiem sprawdziłam - już prawie suche
Poszedł TŻet się golić i przestawił dywanik na półkę obok wanny
Weszłam za chwilę do wanny żeby się wykąpać - Simbulec jako komisja techniczna oczywiscie ze mną
I co zrobiła ta różowa małpa
Wrzuciła oczywiście prawie suchy dywanik do wanny z wodą
No ukatrupię normalnie buraka
