» Czw gru 11, 2014 21:50
Re: Toluś, 6-miesięczny kotek.Prośba o FB.
Toluś też nie miał ani pcheł, ani świerzbu, kk, nic zupełnie.Raz tylko gorzej się poczuł, nie chciał jeść, natychmiast do weta i szybko udało się zniszczyć choróbsko w zarodku.Na następny dzień już było dobrze.Bałam się bardzo, bo tak małego kociaka nigdy nie miałam, a wiem, że takie coś łapie wszystko.Choroba zaczyna się nagle.Z Tolusiem jednak nie miałam takich kłopotów, ten jeden raz tylko, a kocię było naprawdę maciupeńkie.Pamiętam, że kiedy miałam cudne "niedźwiadki", jak je określiła sherina , starsze i długo będące z karmiącą ich matką to jednego dnia byłam u weta trzy razy.Wetka przeżegnała się, kiedy mnie zobaczyła ów trzeci raz.Potem sherina też biegała do weta, kiedy już zamieszkały u niej.Kociąt się boję, słowo daję.
Na początku Toluś wsuwał surową wołowinę jak odkurzacz, potem odchodził od miski, kiedy mu ją dawałam i do tej pory jej nie lubi.Myślałam, że mu się przejadła, ale nie.Nie wiem, czy mu nie szkodzi, a więc nie dostaje jej.Dałam mu trochę parafiny na poślizg, bo jego podejrzewam o to, że może zjeść kawałek sznurka, folii, czegokolwiek.Pilnuję bardzo, ale to dom, wszystko może się zdarzyć.Efekt? Luźna dość kupa, ale nie biegunka.No to teraz muszę pilnować kuwety.