Magnolia świeżej trawy też nie je (próbowała, ale nie umie urwać i zjeść), ale dzisiaj rano próbowała gryźć te pastylki, tylko jej jeszcze nie wychodzi. No nic - spróbuję zdobyć kocią trawkę - tą, co miała Mokate (delikatny papirus) - może z nią da radę (kiedyś było tego pełno w sklepach, a teraz w Polsce nie do zdobycia - w Czechach/Słowacji pełno, ale sama wysyłka to 25-30 EUR).
Co do złośliwości... złośliwi i wyrachowani to są ludzie planujący jak komu życie uprzykrzyć, a koty są co najwyżej sfrustrowane i to odreagowują

no i z tej rozpaczy sika, gdzie popadnie... to jak ludzie w dołku: jeden pójdzie biegać, drugi się upije, a trzeci opustoszy lodówkę... no a kotuś nasika lub wydrze brzuch albo urządzi strajk głodowy.
Znalazłam chrupki, które Magnolia byłaby w stanie pochłonąć w każdej ilości (a przynajmniej takie sprawia wrażenie, bo ile dam, tyle chce - nawet jak obok jest mokre):
takie; zaczynam jej dawać 80% w mokrym i 20% w chrupkach - oczywiście nie wagowo tylko kalorycznie (pół orijena z małą domieszką różnych bezzbożowych acana, a pół taste of wild) - jak kotuś ma zróżnicowaną dietę, to łatwiej uniknąć wszelkich niedoborów /dobre suche zwykle ma więcej witamin i zioła, ale znowu za mało wody jak kot nie chce pić/, a do tego nowy smak czy rodzaj po prostu wkłada się do michy i nie ma sensacji w kuwecie (poza tym kto z nas chciałby jeść w kółko to samo? no i w naturze kot też nie je tylko i wyłącznie jednego gatunku myszy z jednym rodzajem wypełnienia żołądka).
Za Tygryska

za Emirka

i inne nieco mniej ciężkie przypadki

...