Mam próbki karm suchych i kilka tacek mokrego. Nikunia woli mokre i nawet jej smakuje, co mnie cieszy.
Królik, kurak, wołowina idą w zapomnienie, chyba że tłuste, ścięgna, skóra - raz na jakiś czas, mamy na to zgodę.
Te karmy są drogie, zwłaszcza mokre. Muszę poszukać jakiegoś taniego źródła.
W ogóle wydatki mnie przerażają. Co tydzień (jak na razie) kroplówka. Raz na m-c badanie moczu i krwi.
Z czasem częstotliwość się zwiększy.
Raz na kwartał wyjazd do dr Neski.
Co po drodze wyniknie, czas pokaże.
Dr Neska, powiedziała, że przy FeLV PNN przebiega dynamiczniej. Wiadomo, że wszystko zależy od konkretnego przypadku.
O białaczce wyraziła się, że jej nienawidzi.
Podzielam to. Zawsze uważałam, że FeLV to cykająca bomba, kt. może nigdy nie wybuchnąć.
Gdy kot ma bezstresowe życie i żadnych schorzeń, jest wielkie prawdopodobieństwo, że wirus się nie uaktywni.
Ale gdy w grę wchodzą jakieś choroby lub in. niespodzianki (jak np. zmiana na wątrobie Niki) wszystko może się wydarzyć i nic nie jest przewidywalne. Z dnia na dzień lub tygodnia na tydz. wszystko może się zmienić.
Niki ma białkomocz. U psów jest to zwyczajem, że przy mocznicy jest białkomocz, ale nie u kotów. Wg statystyk, u większości kotów białaczkowych występuje on, u niebiałaczkowych też może być, ale nie musi. To też jest dla nie wyznacznikiem, że FeLV u Niki jest uśpiony.
I tu przy okazji, chcę na coś zwrócić uwagę - zastanawiam się nad sensem testów Elisa na FeLV, w przypadku wyniku negatywnego (bo test pozytywny jeśli wyjdzie, to jest wiarygodny). Niki jest białaczkowym kotem, a test teraz wychodzi negatywny. Myślę też, że wiele kotów ma w sobie wirusa, tylko uśpionego. Coraz częściej słyszę bezpośrednio od wetów (moich i teraz od dr Neski), że nagle po kilku latach okazuje się przy jakiejś chorobie, że koty mają białaczkę, a wcześniej był robiony test Elisa.
Ogólnie w chwili obecnej stan Nikuśki nie jest najgorszy. Dieta nerkowa i nawadnianie (nazywa się to płukaniem) może dużo zdziałać - tzn. opóźnić, spowolnić efekty PNN, kt. już są.
Niki straciła na wadze.
Mniej je.
Więcej i dużo pije.
Dużo sika.
Wymiotuje (sporadycznie) i to samą wodą.
Dojdą in. rzeczy, kt. się boję, ale na razie to przed nami.
Mało jestem w domu i trudno mi stwierdzić, czy Nikuśka więcej śpi, czy spada jej aktywność.
Bawię się z nią - jest chętna, ale to mało. Tylko siadam, albo kładę, panna jest już przy/na mnie.
Martwią mnie chwile, kiedy nie ma mnie całymi dniami i moje wyjazdy na 2-3 dni. Jeśli jej stan się pogorszy, będę w takich chwilach miała problem
Po rozmowie z dr Neską, na razie nie zdecyduję się na biopsję zmiany na wątrobie, chyba że zwiększy się o 20-30%. Jeśli kiedyś trzeba będzie to zrobić, udamy się do dr Jagielskiego.
Zuza zwracam honor. Kotów można nie golić do usg, ale zależy to od sprzętu, no i umiejętności







