» Nie mar 17, 2013 22:17
Re: Czesiaczkowy team
W tamtym roku wysterylizowałam około 40 zwierząt. Nie byłabym w stanie trzymać wszystkich i oddawać do adopcji, szczególnie, że większość to koty do socjalizacji, wręcz dzikusy. A adopcje idą marnie. Ale ,,nic nie robienie'' też nie jest rozwiązaniem. Więc wbrew sobie muszę je wypuszczać. Wielu znalazłam domy, ale wszystkim nie dam rady. To nie realne. W tym roku wysterylizowałam już około 12 kotów. Mam w domu od listopada kotkę Klarę, która nie da się dotknąć. Wzięłam ją na leczenie bo miała zapalenie płuc. I to jest problem, bo nie wiem co zrobić. Ani trzymanie, ani wypuszczenie nie jest idealnym rozwiązaniem.
Wypuszczone przeze mnie koty są zabezpieczone bytowo, a więc mają budki i są karmione. Na sytuacje losowe nie mam wpływu.
Nie jest łatwo wypuszczać, bo czuję się za nie odpowiedzialna. Ale nie mam wyjścia, bo miałabym teraz w domu kilkadziesiąt kotów. A mam moje cztery białaczkowe i trójkę rezydentów. Do tego dwa tymczasy: Romana i Klausa. Jest Klarcia - pod znakiem zapytania i trzy posterylkowe kotki. Podsumować? Dziś 13 kotów. Od jutra, może 12 jeśli pogoda będzie dobra do wypuszczenia, inaczej nie zaryzykuję zdrowiem, czy życiem tej kotki.
Na chwilę obecną wszystkie ,,zrobione" przeze mnie koty mają się dobrze. Ale niestety czuję się odpowiedzialna również za te, których nie sterylizowałam. Czasem widzę, że z grupy kotów, któryś nie pojawia się już. I mam iracjonalnie wyrzuty sumienia, że nie zdążyłam go zabrać i wyadoptować. Ale to nie realne. Nie dam rady. Dokarmiam kilkadziesiąt kotów. Mogę ograniczać ich ilość i w miarę możliwości stopniowo wyadoptowywać kolejne. Ale to idzie wolno.
I nie jest mi z tym łatwo.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop