Aż poszłam sprawdzić, co napisałam we wnerwionych

. Birfanko, żaden nie zwymiotował, tfu, tfu! Po pawiu o takim rozrzucie bym się nie wnerwiała, a zamartwiała na śmierć.
Dostają teraz siemię co drugi dzień, bo po tym najlepiej im się kłaki prześlizgują i bardzo lubią przy okazji.
Poszłam z przygotowanym siemieniem i łyżeczką. Chciałam zacząć od Trykota, bo już siedział na brzegu stołu z wyciągnięta szyją i jęzorem. Sybirek tez chciał już, szybko, teraz.
Mnieee, mnieeee daj! Wskoczył na stołek, po czym wskakując na stół tak podbił mi rękę, że zlewka z całością poszybowała. W siemieniu był Trykot, obrus, lampa, 2 krzesła, podłoga, ściana i książki na półce

. Dobrze że przynajmniej ta zlewka to
szkło laboratoryjne z tworzywa 
.
Anulko, taka ukorzeniona kocimiętka już przeżyje na balkonie, ona jest całkowicie mrozoodporna. Można najwyżej opatulić czymś doniczkę. W domu będzie jej za ciepło.