Dziękuję w imieniu dzidzi, której nawet dziś nie widziałam
Za to mam świeże relacje: mama nie mogła dziś wejść do domu, bo drzwi były zabarykadowane chodnikiem z przedpokoju
Poza tym dywan w pokoju jeździ, stół chodzi, koce spadają z mebli, a firanki i zasłony mają kolorową fankę
Rudy jest niesamowicie namolny i mama ma już podziurkowane plecy od namawiania jej przez wyżej wymienionego na głaski
Czyli ogólnie sielanka
Dziś mama przyszła do mnie w odwiedziny. Hestia przy jej gwałtowniejszym ruchu chciała uciec. A jak ją pogłaskała, to nagle kot zrobił się bardzo przypodłogowy. Później Hestia weszła do klatki, usiadła na posłaniu i obserwowała moją mamę. A jak się zmęczyła, to ułożyła się do drzemki, ale co jakiś czas otwierała oczy i patrzyła. Pamięta, kto ją kłuł przez tydzień
Wróciliśmy niedawno ze zdjęcia szwów. Hestia oczywiście była super grzeczniutka, ale widać, że pamięta nieprzyjemne przeżycia, bo była bardzo przestraszona, jak nigdy
Na szczęście chwila-moment i było po wszystkim
Teraz cd. rekonwalescencji. Za jakieś dwa tygodnie telefon do ortopedy i umawiamy się na kontrolę.