Ale się wczoraj wściekłam jak przyszłam do pracy.
Godzina 13,50 wchodzę do szatni się przebrać a moja koleżanka która z polecenia kierownika stoi teraz na stoisku wchodzi do szatni, zdejmuje fartuch i oświadcza ,że jak ja już jestem to ona idzie do domu. Mówię do niej : hola , hola moja panno ale ja pracę zaczynam o 14 więc zakładaj fartuch i wracaj na stoisko bo do 14 ty tam jesteś. Głupio się po uśmiechała ale popatrzyła na moją minę ,że nie żartuję więc poszła. Kadra administracyjna miała zebranie zwołane przez głównego kierownika więc wejście na socjal było zabronione to posiedziałam do 14 w biurze i poszłam na stoisko. A tam mój wkurw sięgną zenitu. Jak zobaczyłam koleżankę siedzącą na krzesełku i ten burdel na stoisku to szlag mnie trafił.

To ja dzień wcześniej naukładałam się całą noc żeby towar w ladzie był idealnie wyłożony, lada umyta , wszystko niemal pod linijkę leżało i ona z fochem przyszła na takie stoisko a nie było mnie 32 godzin i zrujnowała wszystko co zrobiłam. Po prostu chciało mi się płakać.

Nie wytrzymałam , nerwy mi puściły i zaczęłam na nią krzyczeć : co to jest ? co to za burdel na stoisku ? deski po mięsie brudne, krajalnice brudne, skrawki walają się po ladzie zamiast być odpisane i wyrzucone, dlaczego wołowe flaki leżą w części przeznaczonej dla drobiu ? skoro towar nazywa się flaki wołowe to nie należy do kurczaka, a serduszka drobiowe czemu włożyłaś do wieprzowiny i wołowiny ? a te ćwiartki w pojemniku co tu robią one mają w ladzie leżeć a nie stać w pojemniku , ty do domu chcesz iść a taki burdel mi zostawiasz ? chyba żartujesz raz dwa mi to sprzątnąć !!!
Poszłam do chłodni a tam piersi z kurczaka z kością które mamy w promocji od dwóch dni i od dwóch dni leżą w chłodni bo ona ich nie wyłożyła bo nie wiedziała gdzie, łopatka, szynka , żeberka mostki ......już nie wspomnę ,że w żeberka paski wbiła cenę od znacznie tańszych mostków a w skrzydełka od kurczaka wbiła cenę od skrzydełek z indyka bo co to za różnica bo żeberka to żeberka a skrzydełka to skrzydełka.
Jeszcze na to przyszła nasza trenerka od układania lady bo w ladzie z serami wprowadzili moduł tzw. TOP GRILL w którym znajdują się wyroby paczkowane na grilla takie jak kaszanka czy kiełbaski. Coś mi tłumaczyła i przekładała później coś kierownikowi tłumaczyła i w pewnym momencie pyta czemu taka milcząca jestem . Spojrzałam się na Artura naszego kierownika , na nią i mówię ,że mam dwie opcje do wyboru albo milczeć albo się rozpłakać. Rozpłakać się nie chcę bo mi się tusz rozmaże więc wolę pomilczeć ,żeby nie wyrzucić z siebie tego co właśnie ciśnie mi się na usta i spojrzałam się na kierownika. Bardzo dobrze mnie zrozumiał i zaczął tłumaczyć trenerce ,że stała tu dziewczyna która dopiero drugi dzień była na stoisku i dlatego Ewa jest taka wku....na bo on widział stoisko wczoraj ja schodziłam do domu i dziś jak przyszłam i rozumie mnie dobrze dlaczego jestem zła.
Do godziny prawie 19 naprawiałam szkody które wyrządziła. Dokładałam towaru , przekładałam to co mi źle wyłożyła i na krojenie serów nie miałam już czasu więc ruda znów będzie się wkurzać na mnie ,że jej serów nie pokroiłam a dziś sobota to ona dużo ludzi ma.
Do tego dowiedziałam się jeszcze ,że zastępca kierownika II stopnia która była ze mną na nocce na remanencie naskarżyła do głównego kierownika ,że nie chciałam jej pomóc na sklepie i sama z kasjerką musiała fiszki roznosić na sklepie. Ambicje ma co najmniej na prezesa a nawet przez te 10 miesięcy przez które jest zastępcą kierownika nie opanowała zakresu swoich obowiązków. Nawet głupiego remanentu nie potrafi zrobić. Kolejny remanent wyszedł bardzo źle. Po pierwsze z powodu źle policzonego poprzedniego remanentu przez siwą z mojego stoiska ale jak się na kacu przychodzi do pracy to tak jest to jeszcze teraz ta wszechwiedząca zastępca kierownika dała ciała po całości. Nie policzyła warzyw w chłodni ani całego stojaka z suszonymi grzybami za ponad 1200 zł i remanent wyszedł na minusie na 2700 zł. Każdy z kierowników którzy wprowadzają remanent i widzą tak kolosalne różnice drukują listę tzw. towarów z największą różnicą i się wtedy weryfikuje. Jak na różnicy mam ,że czegoś na stanie jest zero a ja mam np. 3 kg to to wprowadzasz do inwentaryzacji i różnica się zmniejsza a ona podejrzewam ,że nawet nie wiedziała gdzie coś takiego jest i wprowadziła to co wprowadziła, zamknęła remanent i koniec po ptokach bo wtedy już nic nie zrobisz. Ale w jej mniemaniu oczywiście wszyscy są winni tylko nie ona.
No i wczoraj na te smutki wieczorem po pracy z kierowniczką wypiłyśmy sobie po drinku

zanim poszłyśmy do domu.