Powoli oswajam się z myślą, ze już niedługo Pana Ładnego (o którym wszystko można przeczytać tu:
http://www.forum.miau.pl/viewtopic.php?t=31140) z nami nie będzie

Ale wiem, że tak bedzie lepiej i dla niego i dla Atona. Dziś w nocy musiałam interweniować, bo po godzinie wysłuchiwania warczeń i fuczeń każdy miałby już dosyć. Zawsze myślałam, że z czasem każde koty się do siebie przyzwyczają. W tym przypadku jest odwrotnie: z dnia na dzień jest coraz gorzej

Ale pocieszam się tym, że Pan Ładny napewno tarfi do dobrego i bardzo kochającego domku

A mi pozostanie za nim tęsknić

Napewno pozostawi po sobie pustkę w naszych sercach
Tylko, że ja nie lubię pustki. Nie lubię próżni. Musze ją czymś wypełnić. A wypełnienie takiej pustki to nie lada wyzwanie. Długo myśleliśmy, zastanawialiśmy się, kombinowaliśmy, rozpatrywaliśmy wszystkie za i przeciw. W końcu podjeliśmy decyzję i znaleźliśmy coś, co mam nadzieję pomoże nam w wypełnieniu choć troszkę tej pustki. To coś kończy dziś 12ty dzień życia i choć jest jeszcze wielkości mojej dłoni to już wywarło na nas ogromne wrażenie.
To cos ma na imię Apollo i wygląda tak:
I dołączy do nas pewnie z początkiem grudnia
Co tu robić przez te 3 miesiące?
