Noc minęła zaskakująco spokojnie

Wydaje mi sie, że prawie całą przespała ze mną w łóżku (chociaż pewności nie mam bo porusza się bezszelestnie, a ja bez soczewek/okularów jestem ślepa jak kret) w każdym razie jeśli nie całą to większość spała ze mną i nawet się nie rozpychała

Spać poszłyśmy późno, bo kotek, który drzemał sobie od 21 z krótkimi pobudkami na pospacerowanie, o tej 1-2 już był całkowicie wyspany i zachciało mu się robić wszystko poza spaniem

No ale w końcu zasnęłyśmy. A przynajmniej ja

Ok 8.30 panienka stwierdziła, że pora wstawać. Odbyłyśmy dłuższą dyskusję typu:
- miau miau
- co byś chciała?
- miauuu miauu
- co, obudziłaś się już? wcześnie jest
- Miauu miauu MIAU
- no daj jeszcze pospać
- miau!
Ostatecznie Księżniczka zajęła się sobą, pochodziła sobie aż znudzona wróciła i razem się zdrzemnełyśmy.
Poranek ja zaczęłam od wkładania soczewek, żeby kotka widzieć, a kotek od... od zabawy w chowanego. Najpierw znalazłąm ją za łóżkiem (nie wiem jak się tam wcisnęła), gdy zbliżyłam się do wyciągnięcia jej rozległ się szelest i tył niebieskiej smugi mignął mi w drzwiach na korytarz prowadzący do kuchni i łazienki. kot zapadł się pod ziemię. Zestresowała mnie nieźle tym zniknięciem, zwłaszcza, ze szukałam, szukałam a jej NIGDZIE nie było. Wypłoszył ją w koncu dzwiek wody lejącej się do zlewu, ale nadal nie wiem skąd!

śmignęła pod fotel skąd odmówiła wyjścia. Ani za zabawką, ani za smakołykiem. No więc uznałam, że skoro tak, to ja pójdę do sklepu po coś na śniadanie. Okazało się, że najlepszym wabikiem na Niebieską Księżniczkę jest kurtka i buty

od razu przyszla po glaskanie
Gdy wróciłam ze sklepu powitało mnie miauczenie. Zawołana przyszła, nastawiła się do głaskania, poszła za mną do kuchni, gdzie bardo głośno domagała się... czegoś

Bardzo głośno, właziła na mnie, kiedy przy niej kucałam, zaczepiała mnie kiedy rozpakowywałam zakupy. Poczęstowałam ją nowym smakołykiem, ale jej nie zainteresował, podobnie jak miska z chrupkami. Śmietana z kolei spotkała się z zainteresowaniem umiarkowanym. Jeśli liczyła na mięsko, to się przeliczyła
Od tego czasu już się nie chowa, bawi się
Po konsultacji z Marią przestawiłam tymczasowo kuwetę do sypialni, gdzie spędza najwięcej czasu. Rada była dobra (a jaka miała być rada Marii), w ciągu mniej niż godziny Inara zaliczyła podwójny sukces kuwetkowy
PS. Pisanie tego posta zajęło mi jakies 40minut ponieważ, gdy tylko dotknę laptopa, panienka ładuje mi sie na kolana i oczekuje uwagi oraz głasków albo zaczyna przynajmniej bawić się troczkami przy moim dresie

A mruczy jak mały traktor
