U dziewczynek dzięki Bogu spokojnie.Apetyt dopisuje,Meguni szczególnie.Wcina swoją porcję,dokładkę i jeszcze po Zuzi dokańcza.
Oczywiście non stop siedziała by przy misce i zjadła wszystko co się tam tylko znajdzie
Wydzielam oczywiście z racji tego,by nie rozepchała sobię żołądka no i jest już po sterylce,więc niedługo metabolizm się jej zmieni,a nie chcę by była otyła i miała z tego tytułu problemy.
Jej menu;mleko kocie...kurczaczek-surowy i gotowany,mleko kocie...żółteczko,mleko kocie...tuńczyk,mleko kocie...saszetki,mleko kocie...sucha,mleko kocie....wędlinki,mleko kocie...kawałek chlebka,mleko kocie...jakaś wołowinka,mleko kocie....ostatnio nawet pistację zjadła

no i nie wiem czy już pisałam,ale jeszcze jest mleko kocie stawiane mniej więcej na równi z surowym miąskiem
Muszę się pochwalić ,że dziś pierwszy raz polizała mnie po twarzy czym w końcu wyraziła swoją pełną akceptację w stosunku do mojej osoby
Zuziol ma się dobrze,agresor jak zawsze.Na razie w sprawach kuwetkowych nic niepokojącego nie zauważyłam,ale nadal pilnie obserwuję.Dla mnie najwspanialsza jak zawsze-mój kotopies w najlepszym wydaniu

Kilka fotek moich panienek


Przed chwilką

Nie ma jak u panci
