Już jesteśmy i witamy z małym opóźnieniem z 2009 roku
Na szczęście pierwszy Sylwester za nami i już wiem, jak chłopaki reagują na fajerwerki. U nas zaczęli strzelać ok. godz. 17.00. Były to oczywiście jakieś pojedyńcze wystrzały. Chłopaki strzygli uszami, ale nie wyglądali na jakichś bardzo wystraszonych. Wieczór spędzaliśmy z moją przyjaciółką i jej mężem. Kiedy oglądaliśmmy wieczorem film, Baksiu nawet położył się koło mnie na kanapie, jak to ma w zwyczaju i te pojedyńcze wybuchy nie robiły na nim wrażenia.
Oczywiście najgorsza była północ i kilkadziesiąt minut po niej. Wtedy wystrzały było słychać z wszystkich stron i bez przerwy. Chłopaki biegali po mieszkaniu wystraszeni. Chociaż Ginuś nie był chyba tak bardzo wystraszony, bo przez jakiś czas obserwował fajerwerki za drzwiami balkonowymi z budki drapaka, a przebiegając koło kuchni, dojadał resztki jedzonka z miseczki (w ten najwiekszy huk)

Baksiu natomiast był wystraszony i co chwilę szukał innego bezpiecznego miejsca (w szafie, gdzie położyłam mu legowisko i uchyliłam drzwi spędził tylko chwilkę, a myślałam, że tam się zaszyje i uspokoi troszeczkę). W końcu schował się za kanapą pod narzutą i tam dotrwał do końca tego szaleństwa.
Później jeszcze kręcili się po mieszkaniu i wszyscy troje położyliśmy się o 2.30.
Następnego ranka po raz pierwszy dokąd chłopaki są u mnie, to ja pierwsza się obudziłam

Kiedy wstałam, chłopaki oczywiście też wstali i domagali się śniadanka, które zjedli i... znowu położyli się spać
Całe przedpołudnie odsypiali noc, a pewnie i całe popołudnie (ale mnie nie było w domu, więc nie widziałam). Za to wieczór Nowego Roku spędzili już aktywnie urządzając gonitwy i uprawiając zapasy
Relaks przed nocą Sylwestrową
Ginuś oglądający fajerwerki za oknem
Odpoczynek po ciężkiej nocy
Czy moja sypialnia w części nie wygląda jak pokój koci?
Przygotowałam rzeczy do prasowania i ktoś uznał, że za mało na nich kłaczków
Pozdrowienia dla wszystkich cioć
