ano szał ciał
chowam ogon pod siebie, Duda miała rację - infekcji w pęcherzu nie ma, kota po prostu bolą struwity. ma jeszcze na 8 dni lek przeciwbólowy, ale w końcu nastąpiła poprawa - sika dużo (normalne po urinary high dilution), ale w normalnych ilościach - nie mikroskopijnych, i nie gigantycznych, jak jeszcze wczoraj. no i już nie pręży się bezradnie w kuwecie. struwitów wyraźnie mniej (własnoocznie przekonanam), pH w końcu 6, a nie krańcowe 7, żadnych objawów infekcji czy bakterii
poobserwuję go jeszcze dzień-dwa (głównie dlatego, że to umożliwia kontrolę ilości moczu) i spróbuję wypuścić z królika, zobaczymy, jak będzie z podsikiwaniem. na razie na codziennych sesjach szaleństw z siostrą po mieszkaniu wpadki z sikaniem poza kuwetą nie było, więc jestem dobrej myśli
jedyne co, to trzeba będzie ostrożnie wprowadzać nowe karmy i kontrolować pH (np. paskami lakmusowymi - stosował ktoś?) żeby nie mieć powtórki z rozrywki. rozrywka zdecydowanie jest nienajlepsza, więc będziemy przestrzegać, i uczulimy na to ewentualny domek.
piórek i pluskwa są nadal nierozłączne - pluskwa nawet czasem sypia na szczycie klatki piórka

byle być blisko. mam wrażenie, że jednak istotne jest, żeby znalazły wspólny domek, nie dość, że świetnie się uzupełniają, to ich przywiązanie do siebie nie słabnie i nie miałabym serca ich rozdzielić.
mimo, że była mowa, że może piórek zostałby rezydentem, gdyby ktoś chciał samą pluskwę i truskawka znalazłaby lepszy dom... dużo ale, dużo gdyby. na razie skupiam się na doprowadzeniu piórka do używalności.
rachunek za weta i karmy to w tej chwili ~250zł -> zapraszam na bazarek swarkowy, opłaciłam rachunki z funduszu spożywczego osobistego

a jeść lubię
a truskawce super robi to, że karmel się zajmuje maluchami. jak ma spokój, to jest zupełnie inny, ciekawski, choć nadal płochliwy, ale wędrujący i ciekawski kot

no i jaki piękny
