Miki i cała reszta - Tako u mamy, Dominik :)

Miki Indywidualistka

i Laki - jako Dobry Wujek

Śliczne fotki :1luvu:

a Karmelki są kochanymi kotkami :mrgreen:

Jak ja Ci zazdroszczę Karmela... :1luvu:

Ale nie zazdroszczę Ci niektórych emocji

Zdjęcia cudne, bo obiekty takowe :1luvu:

Karmel ma drugą pasję.
Pierwsza to jedzenie.
Drugą sa ... kulki z papieru...
Ja robię mu je z małych karteczek, Tż-et - z ręczników papierowych

Parę dni temu to nawet Karmel kolacje zignorowal, bo biegał akurat z kawałkiem papieru w pysku

Wczoraj chyba Karmik zajarzył skad sie biorą te "piłeczki" i teraz, jak tylko wchodzimy do kuchni - Karmel wskakuje na blat, dochodzi do papierowego ręcznika na stojaku, wciera sie w niego, miauknie, popatrzy prosząco, znów sie wetrze w ręcznik...

Normalnie... szajba

Ale ubaw jest niezły :lol:

nooooo........ i zaraz sam będzie sobie te piłeczki lepił z ręczniczków, wszak jest zdolnym kotkiem :mrgreen:

Właśnie chciałam napisać to samo. :mrgreen:

Uważaj Anetko, dziś wieczorem nauczy się oddzierać, jutro zgniatać, a pojutrze mu przeciwstawny kciuk wyrośnie! :ryk:

he he

Oddzierać to on już potrafi :lol:

Jeśli o niego chodzi - to ja już uwierzę we wszystko :lol:

Nawet Arek, którego absolutnie nie można nazwać panikarzem stwierdził, że Karmela bałby się zostawić samego na dłużej, bo na bank kotuś by coś "odwalił"...
Nam albo sobie

Jak zacznie sam kulki lepić- dowiecie się o tym pierwsze :lol:

Moja miłość rośnie :1luvu:

Zaczynam być monotematyczna na tym wątku

Karmel potrafi poprawic nastrój...
Przyjdzie na kolana, pomizia się, połasi, przybiegnie z papierową kulką, żeby mu rzucac...
Od razu się troszkę lżej robi i człowiek zapomina o problemach. Choć na chwilkę.
Dzis jakoś bardzo smutno...
Byłam z niebieską Magą u lekarza...
Chyba powoli będziemy się musieli oswajać z myślą o pożegnaniu...

Guzki sie powiększają, jeden jest już bardzo duży i krwawi, bo Maga go sobie wylizuje...kicię chyba zaczyna troszkę boleć. Dziś dostała leki przeciwbólowe...

Pierwszy raz od operacji...
Apetyt na razie ma i to mnie troszkę pociesza... Ale ryczę na myśl o tym, że zbliża się to, co w Jej wypadku - nieuchronne... Potwornie mi jest Jej szkoda...To jest takie niesprawiedliwe...

Anetko, strasznie mi przykro.
Ale bardzo ważne jest że ją zabrałaś, dostała dom, w którym jest kochana, może nie będzie z Wami tak długo jak byśmy chcieli, ale jak przyjdzie czas, pomożecie jej pobiec dalej, bez bólu i cierpienia...

Duszek686 pisze:Karmel potrafi poprawic nastrój...
Przyjdzie na kolana, pomizia się, połasi, przybiegnie z papierową kulką, żeby mu rzucac...
Od razu się troszkę lżej robi i człowiek zapomina o problemach. Choć na chwilkę.
Dzis jakoś bardzo smutno...
Byłam z niebieską Magą u lekarza...
Chyba powoli będziemy się musieli oswajać z myślą o pożegnaniu...
Guzki sie powiększają, jeden jest już bardzo duży i krwawi, bo Maga go sobie wylizuje...kicię chyba zaczyna troszkę boleć. Dziś dostała leki przeciwbólowe... Pierwszy raz od operacji...
Apetyt na razie ma i to mnie troszkę pociesza... Ale ryczę na myśl o tym, że zbliża się to, co w Jej wypadku - nieuchronne... Potwornie mi jest Jej szkoda...To jest takie niesprawiedliwe...

ojej

piękne imię jej dałyście. Taka piękna kicia. Najważniejsze, że ktoś z nią jest, że jest potrzebna i kochana. Ale tak trudno powiedzieć coś pocieszającego w tej sytuacji

trzymajcie się z Mamą......i Magą..... :ok:

Chyba dopada mnie jakieś grypsko...
Niby nie ma jakiś dramatycznych objawów, ale coś mi się kiepsko oddycha i wszystko mnie boli... I kompletnie nie mam siły... Ani energii...
Koty śpią całymi dniami. Ale jak tylko usłyszą, że ktoś poszedł do kuchni - już tam są i zaczynają smęcić o żarcie... Dziś dostały już 3 razy i dalej są głodne... Robią zapasy na zimę czy co :roll:

Laki co prawda z tym jedzeniem ma problem, bo smęcić to i owszem, ale jak już dostanie michę to albo jej nie ruszy wcale, albo zostawi połowę... Znów muszę mu suche z mokrym mieszać bo inaczej chyba nic by nie jadł... Choć od paru dni dostaje zentonil i jakby jest troszkę lepiej...
Karmel to jest za to beczka bez dna i on mógłby jeść ciągle :twisted:

W nocy uprawia z Lakim "zapasy" i zabawę w "Berka" i na szczęście spala większość pochłoniętych w dzień kalorii, za to ja chodzę wiecznie niewyspana...
Jak się kładę - to one zaczynają biegac ( uwielbiają biegać po mnie), a jak już się łaskawie zmęczą i pozwolą mi usnąć - to budzę się nad ranem zgięta w 50, z głową gdzieś na prześcieradle, a nad moją głową, rozwalony centralnie na podusi śpi w najlepsze Karmelek :evil:

Człowiek to się lubi umartwiać...

Duszek686 pisze:Chyba dopada mnie jakieś grypsko...
Niby nie ma jakiś dramatycznych objawów, ale coś mi się kiepsko oddycha i wszystko mnie boli... I kompletnie nie mam siły... Ani energii...

To ta pora - jesienno-zimowa, teraz do wiosny tak będzie ...

ale pocieszyłam, ups :oops:

pisiokot pisze:
To ta pora - jesienno-zimowa, teraz do wiosny tak będzie ...

ale pocieszyłam, ups

No dzięki... :roll:

Kolorowe nosy
czerwony

różowy

i czarny

Tak się zaczęłam zastanawiać... czy to już aby nie podpada pod... zbieractwo... :roll:

Nie zbieractwo ciociu, to miłość!!
Żadnego chorowania! Komedia, browar i wyro! A jutro będziesz jak nowa dziewczynko :lol:

Miki i cała reszta - Tako u mamy, Dominik :)

Kto przegląda forum