U nas sporo się dzieje.
Koty pod opieką dziadków, podczas naszego urlopu, utuczyły sie niemiłosiernie

Marceli toczy się, brzuszek okrąglutki, łapki grubiutkie - no czeka nas mozolna dieta.
Loniusia dostała zalecenie odnowienia zawartości paszczy. Usunęliśmy kła, resztki zęba i jeszcze jakąś zalegającą trójeczke, ponoć bardzo ją to bolało

- w sensie zęby przed usunięciem.
Teraz mamy w domu szczerbulka. Twardzielka po zabiegu uznała, że ma w nosie zalecenia i ona mokrego nie zje. Chce suche i już. Uparcie lazła do miski i zasypiała z noskiem w misce. Odnoszona na łózeczko - dzielnie wracała na posterunek przy misce.
Następnego dnia kot wariował już po salonach

Pugi się rozwydrzył. Poznał co to wolność działkowa - bieganie luzem po ogrodzonej działeczce - śmigał z muszkami, motylkami. Patrzył jak ptaszek uwija gniazdo i zafascynowany obserwował jak rosną kwiatki.
Cały tydzień na działce. Nie chciał w ogóle wracać, uznał, że będzie spał pod krzaczkiem.
Zaprzyjaźnił się z kotem sąsiadów - Bartusiem, który też jest Syberyjczykiem. On biegł po swojej stronie działki, a Pugi po naszej stronie, obaj szczęśliwi i wolni...
A dziś już koniec sielanki
Koniec laby
Praca.
Trzeba zarabiać na (kocie) przyjemności
