Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 18, 2011 15:01 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Oto kolejny dowód na to, że jedyna kobieta w tym szemranym ogoniastym towarzystwie jako jedyna posiada mózg i umie robić z niego użytek. A przy tym jeszcze - mimo wszystko - widać nawet empatii odrobinę ma :wink:

Mnie ostatnio stan zapalny oka wyleczył prawdziwy, zwierzęcy wet :mrgreen:

Trzymaj się :ok:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pon mar 21, 2011 16:59 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Wielbłądzio pisze:Oto kolejny dowód na to, że jedyna kobieta w tym szemranym ogoniastym towarzystwie jako jedyna posiada mózg i umie robić z niego użytek. A przy tym jeszcze - mimo wszystko - widać nawet empatii odrobinę ma :wink:

Mnie ostatnio stan zapalny oka wyleczył prawdziwy, zwierzęcy wet :mrgreen:

Trzymaj się :ok:
Albo instynktu samozachowawczego :twisted:. W końcu jak ja ich osierocę, kto będzie tę gromadę darmozjadów utrzymywał? Normalny, zdrowy na umyśle człowiek (nie twierdzę, że jestem jednym albo drugim) dawno by je wysłał na misję do Timbuktu.

A mózg posiada, jak najbardziej. Przykład: Koty często wylatują sobie na klatkę: powąchać, pojęczeć, podrapać w wycieraczkę i posiedzieć na parapecie. Ostatnio nie chciało mi się zaganiać całej trzody do domu, więc wpadłam na genialny pomysł zwabienia futer grzechotaniem misek do mokrego. Poszłam do pokoju, głośno podniosłam miski i zaniosłam je do kuchni (przechodząc obok otwartych drzwi wejściowych). Towarzystwo zgodnie pogalopowało do środka... Tylko Paskud, widząc, że dopiero niosę miski DO kuchni (= są puste), przysiadł sobie na progu, łypiąc na mnie wyniośle, że się zniżam do takich przedszkolnych zagrywek :smokin:

Mnie wetka parę razy przepisywała antybiotyki na kota 8), bo ja ogólnie ludzkich wetów unikam jak diabeł święconej wody i idę dopiero kiedy wyję z bólu (przypadek tegoroczny) albo drugi tydzień z rzędu pluję krwią i się duszę (przypadek zeszłoroczny). Ale teraz musieli mnie kroić, więc tego bym już chyba "na kota" nie załatwiła :smiech3:

No i okazuje się, że wcale jeszcze nie jestem na chodzie :evil:. W piątek się cieszyłam, że już dużo lepiej, ale to głównie dzięki fajnym środkom przeciwbólowym, którymi mnie poczęstowali w szpitalu (nie wiem, co to, ale chcę więcej :mrgreen:). A potem się dowiaduję, że to ścierwo nie odpuszcza tak łatwo i będę się bujała jeszcze z dwa tygodnie :roll:. Czasem mam też wrażenie, że mimo wszystko wiedza powinna być reglamentowana. Doczytałam w necie o "rozpuszczeniu mas martwiczych oraz bakterii przez granulocyty i makrofagi, które następnie same ulegają lizie, doprowadzając do uwolnienia do otoczenia aktywnych form enzymów protoeolitycznych" i... poczułam się naprawdę chora :strach:


Fasolkę w sosie pomidorowym żrą.
Zaintrygowana upodobaniami Wytrzeszcza, dałam Bulwie do spróbowania nutelli - bo byłam przekonana, że koty za czekoladą nie przepadają. Aha :roll:. Żre. Teraz żałuję, że go zapoznałam z tym smakiem... Głupio go zapoznałam z tym smakiem - teraz po odkręceniu słoika muszę staczać bitwę :twisted:
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Wto mar 29, 2011 22:12 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Paskud leje. Nie, nie psa (no dobra, psa też, ale niezbyt często i bez nadmiernego entuzjazmu; w sumie odpuściła znęcanie się nad kundlem i teraz tylko od czasu do czasu pokazuje, gdzie jego miejsce), tylko tak ogólnie, po domu. Mój = swój pokój szczęśliwie oszczędza 8), ale w najmniejszym zdarza jej się nagminnie, a sporadycznie również w pokoju mojego brata - wczoraj załatwiła mu telefon :? - i w kuchni.

Bo ruja.
Serio dużo bym dała, żeby kocica mi nie śpiewała za utraconym dziewictwem, tfu, brakiem możliwości utraty tegoż :twisted:. Myślę, że zawodzi głównie na tle psychologicznym - nie wiem, co na to medycyna, ale fakt faktem, że menda czterokrotnie dostała rui w zasadzie natychmiast, i za każdym razem, przy wizycie mojego brata.

Wycie jako takie mi specjalnie nie przeszkadza (można się przyzwyczaić... powiedzmy :roll:), przytulanie do butów olewam, miłość do całego świata ma swoje zalety (choć Kazan wydaje się odrobinę zdeprymowany, gdy Paskud go obwąchuje albo się ociera). Ale: po pierwsze primo rytuały zalotów kosztują mnóstwo energii, ergo - osłabiają odporność; po drugie primo kocia kamasutra na stole czy łóżku to nie jest coś, o czym śnię po nocach (i mam nadzieję, że nie zacznę! :strach:); po trzecie primo teraz doszło lanie. No niefajnie. Teraz coś mi się jarzy, że przy włączonym feliway'u chyba nie darła ryja. Bo ja wiem, może zamówię?

Przy okazji: Czy jest ktoś chętny do wyjaśnienia zakochanej parze, że:
1. Oni NAPRAWDĘ nie powinni się rozmnażać, dla dobra świata i gatunku.
2. Nawet gdyby nie mieli wad (psychicznych) dyskwalifikujących w nawet najbardziej tolerancyjnej hodowli, to i tak nic z tego nie będzie, więc niepotrzebnie marnują czas oraz energię, wywołując na dodatek u mnie uraz emocjonalny? :roll:

Bulwę utłukę. Znowu ukradł saszetkę brązowego cukru. Czy cukier kotom szkodzi?

Surową cukinię żrą. Duszoną zresztą też.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Sob kwi 23, 2011 6:41 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Wesołych Świąt! :D Obrazek

Mru i Reszta
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt cze 17, 2011 11:27 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Żyjecie???
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt cze 17, 2011 11:47 Re: Chlory, Potwory & Psy. Debilowo - cz.II. Po szpitalu

Ja też już ostatnio się zastanawiałam, że behemotka nie odzywa się nic a nic :roll:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 116 gości