Wczoraj wieczorem była piękna burza, więc musiałam wyłączyć kompa (no dobra, teoretycznie nie musiałam, ale wolę zachowywać przynajmniej podstawowe środki ostrożności....
Połamańczyni lepiej - w nocy zrobiła pierwszą qpę

- widać, że lepiej się czuję, bo wczoraj była wyraźnie obolała - chyba odzywały się jakieś stłuczenia powstałe przy okazji złamania łapki...
oczywiście, żeby nie było za różowo - Guree znowu coś załapał...

- jakaś infekcja gardła, stracił głos, kaszlał... wczoraj było już za późno (doc jest rano), a nie było to aż tak poważne, żeby szukać ostrego dyżuru (nie miał gorączki, oczka ok, ogólnie zachowywał się normalnie..)
więc dzisiaj wizyta z dwójką...
przy okazji wizyty przetestowałam Guree'ego - FIV i FeLV - oba wyszły ujemne
niedługo (tzn pewnie w lipcu po wypłacie...

) czeka go czyszczenie ząbków i znowu koagulacja dziąseł, ale najważniejsze, że moje kochane burasiątko jest zdrowe
nawet przy pobieraniu krwi był dzielny - trzymałam go na rękach - przytulił się do mnie jak zawsze... kochany aniołek...
jutro kolejna wizyta z Guree'm - druga dawka antybiotyku, za tydzień Psocia - wyjęcie szwów, itp...
a potem mam nadzieję trochę spokoju do wypłaty...
fotki właśnie zrzucam na kompa - zaraz będą..
