Skierka z uciętym językiem, Skierka za TM :( ...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 09, 2008 8:07

kciuków nigdy za wiele :ok:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 09, 2008 18:09

Witam ;) Informuję z przyjemnością że kotki już się do siebie przyzwyczaiły. Mam nadzieje że głębsza przyjaźń nadejdzie z biegiem czasu, ale już teraz jest naprawdę sympatycznie. Są niestety też gorsze wieści. Skierka troszkę sie przeziębiła i jej niewiarygodnie ogromny apetyt osłabł. Po pierwszym kichnięciu pobiegłam do sąsiadki-weterynarza żeby zmierzyła kotkowi temperaturę i osłuchała. I na szczęście wszystko jest w najlepszym porządku. Uspokoiła mnie że nie ma powodu do niepokoju. Kotek jest po prostu osłabiony po wszystkich przejściach i moja panika, żeby jechać z nim natychmiast do kliniki nie była uzasadniona. Tak więc kurujemy się obie (ja też mam lekki katar ;) ) i czekamy aż drugi kotek i reszta rodziny też zacznie kichać. Bo cóż... Niestety takie są zasady w życiu stadnym :wink:
Pozdrawiam i idę wmusić małej trochę karmy, bo jak nie będzie jadła zostanie drugą chudą Kate Moss, a chciałabym z niej zrobić Monicę Bellucci :)

Fioletowy_Ksiezyc

 
Posty: 49
Od: Wto paź 28, 2008 15:51
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lis 09, 2008 18:16

I bardzo słusznie - chudość wyszła z mody. Ja mam w domu kocią Danusię Rin i wdziękiem niewiele innych może ją pobić :lol:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 09, 2008 18:30

Killatha pisze:I bardzo słusznie - chudość wyszła z mody. Ja mam w domu kocią Danusię Rin i wdziękiem niewiele innych może ją pobić :lol:


No wszystko pięknie, tylko jak się miewa jej serduszko?
Moja Pysia też zaczęła być klocem, ale ja powiedziałam zdecydowane NIE.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie lis 09, 2008 18:59 Skierka - koteczka bez języczka

Jestem pierwszy raz na tym Forum. Witam wszystkich, a szczególnie serdecznie tych, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do poprawy losu Skierki. I dziękuję im z całego serca. Jestem tą kotolubną osobą, która przywiozła Skierkę do Katowic. W skrócie: w połowie października pojechałam odwiedzić Rodziców mieszkających na kujawskiej wsi. Są ludżmi w podeszłym wieku, a Mama niedawno przeszła operację serca - bypassy, a mimo to opiekują się trzema psiakami i kotem. Od Mamy dowiedziałam się, że przed około dwoma miesiącami (czyli w sierpniu), pod dom przywlokła się resztkami sił kocina. Znalazły ją psy i zaalarmowały domowników. Kocina był w strasznym stanie: wycieńczona, skołtuniona sierść, nie chodziła. Mama zabrała ją do domu: kocina dostała oddzielne pomieszczenie, miseczki z pokarmem, ciepłym mlekiem, wodą. Stan kotka poprawiał się wolno, ale jedzenia i picia w miseczkach ubywało, więc Mama sądziła, że z czasem kicia wyzdrowieje. Niepokoił tylko wygląd ciągle zmierzwionej, posklejanej sierści. No i przyjechałam. I do kotka. I dokładne oględziny. Zajrzałam do śliniącego się pyszczka. I szok, koszmar jakiś! To nie mogło być prawdą! Zajrzałam jeszcze raz. Nie było języczka. Powiedziałam o tym Mamie, też szok. Co robić? Telefon do Pini. I decyzja, że przywożę kicię do Katowic. I tak, pociągiem, w kartoniku przyjechała kocinka na Śląsk. I bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy jej pomogli, bo bez fachowej opieki i, nie ma co ukrywać - pieniędzy, kicia skazana byłaby na wegetację. Miałam początkowo wyrzuty sumienia, że to nie ja ją przygarnęłam, ale mam już 7 kotów (a raczej to one mnie mają), a możliwości lokalowe i finansowe niewielkie. Dlatego moja Mama i ja cieszymy się, że Skierka doznała tyle serdecznej pomocy. I jeszcze raz całymi sercami dziękujemy!

Anna Katolik

 
Posty: 15
Od: Nie lis 09, 2008 17:52
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 09, 2008 19:01

Anno, aniolem jestes... :aniolek:
I Twoja Mama rowniez.

Serdeczne dzieki za wszystko, co zrobilas dla Skierki.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lis 09, 2008 19:06

Fioletowy_Ksiezyc pisze:Witam ;) Informuję z przyjemnością że kotki już się do siebie przyzwyczaiły. Mam nadzieje że głębsza przyjaźń nadejdzie z biegiem czasu, ale już teraz jest naprawdę sympatycznie.


Bardzo się z teg cieszę - mnie nadal ciekawi: co na to królik :wink:


Fioletowy_Ksiezyc pisze:Witam ;) Są niestety też gorsze wieści. Skierka troszkę sie przeziębiła i jej niewiarygodnie ogromny apetyt osłabł. Po pierwszym kichnięciu pobiegłam do sąsiadki-weterynarza żeby zmierzyła kotkowi temperaturę i osłuchała. I na szczęście wszystko jest w najlepszym porządku. Uspokoiła mnie że nie ma powodu do niepokoju. Kotek jest po prostu osłabiony po wszystkich przejściach i moja panika, żeby jechać z nim natychmiast do kliniki nie była uzasadniona. Tak więc kurujemy się obie (ja też mam lekki katar ;) ) i czekamy aż drugi kotek i reszta rodziny też zacznie kichać. Bo cóż... Niestety takie są zasady w życiu stadnym :wink:
Pozdrawiam i idę wmusić małej trochę karmy, bo jak nie będzie jadła zostanie drugą chudą Kate Moss, a chciałabym z niej zrobić Monicę Bellucci :)


Dobrze, że masz sąsiadkę-weterynarza. Z tego co piszesz baaardzo rozsądna wetka :D Kichnięcie - tym bardziej pierwsze wcale nie musi oznaczać czegoś złego.
A osłabienie apatytu - może oznaczać, że Skierka poczuła się bezpieczna u Ciebie i nie musi się najadać "na zapas", tak jak wcześniej to robiła. Tak mi teraz do głowy przyszło 8)
Fioletku (mam nadzieje, że nie obrazisz się za zdrobnienie Twojego nicka :wink: ), dużo zdrówka życzę Tobie i Skierce :ok: :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie lis 09, 2008 19:22

Anno ty i twoja mama jestescie naprawde aniolami :aniolek: o wielkich sercach! Duzy poklon w wasza strone,jejku znow sie poplakalam,ta historia wciaz budzi emocje jak czytam.
Obrazek ObrazekObrazek

sarra

 
Posty: 1896
Od: Czw paź 09, 2008 1:40
Lokalizacja: UK

Post » Nie lis 09, 2008 19:34 Re: Skierka - koteczka bez języczka

Anna Katolik pisze:Jestem pierwszy raz na tym Forum. Witam wszystkich, a szczególnie serdecznie tych, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do poprawy losu Skierki. I dziękuję im z całego serca. Jestem tą kotolubną osobą, która przywiozła Skierkę do Katowic. W skrócie: w połowie października pojechałam odwiedzić Rodziców mieszkających na kujawskiej wsi. Są ludżmi w podeszłym wieku, a Mama niedawno przeszła operację serca - bypassy, a mimo to opiekują się trzema psiakami i kotem. Od Mamy dowiedziałam się, że przed około dwoma miesiącami (czyli w sierpniu), pod dom przywlokła się resztkami sił kocina. Znalazły ją psy i zaalarmowały domowników. Kocina był w strasznym stanie: wycieńczona, skołtuniona sierść, nie chodziła. Mama zabrała ją do domu: kocina dostała oddzielne pomieszczenie, miseczki z pokarmem, ciepłym mlekiem, wodą. Stan kotka poprawiał się wolno, ale jedzenia i picia w miseczkach ubywało, więc Mama sądziła, że z czasem kicia wyzdrowieje. Niepokoił tylko wygląd ciągle zmierzwionej, posklejanej sierści. No i przyjechałam. I do kotka. I dokładne oględziny. Zajrzałam do śliniącego się pyszczka. I szok, koszmar jakiś! To nie mogło być prawdą! Zajrzałam jeszcze raz. Nie było języczka. Powiedziałam o tym Mamie, też szok. Co robić? Telefon do Pini. I decyzja, że przywożę kicię do Katowic. I tak, pociągiem, w kartoniku przyjechała kocinka na Śląsk. I bardzo jestem wdzięczna wszystkim, którzy jej pomogli, bo bez fachowej opieki i, nie ma co ukrywać - pieniędzy, kicia skazana byłaby na wegetację. Miałam początkowo wyrzuty sumienia, że to nie ja ją przygarnęłam, ale mam już 7 kotów (a raczej to one mnie mają), a możliwości lokalowe i finansowe niewielkie. Dlatego moja Mama i ja cieszymy się, że Skierka doznała tyle serdecznej pomocy. I jeszcze raz całymi sercami dziękujemy!


Anno gdyby nie Twoja Mama i Ty, to nie byłoby tego wątku .....
Na szczęście są tacy ludzie jak Twoja Mama i Ty - i to Wam należą się podziękowania, to tylko dzięki WAM Skierka jest tam gdzie jest - jesteście Obrazek
Dzięki za Skierkę Obrazek

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie lis 09, 2008 19:41

Spłakałam się, ale tym razem to łzy szczęścia :oops:

Dziękuję :!:
Obrazek Staram się pisać poprawnie po polsku

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Nie lis 09, 2008 19:44

Tak bardzo się cieszę, że Skierka ma domek i dużych kochających do kochania. Niech dobre anioły będą ze wszystkimi, którzy jej pomogli.

Anna Katolik

 
Posty: 15
Od: Nie lis 09, 2008 17:52
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 09, 2008 19:47

Skiereczko, tak się cieszę :)
Dziewczyny, jesteście WIELKIE :aniolek:
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie lis 09, 2008 20:49

Tak, wielkie dziewczyny:))
Miala kicia mimo wszystko szczescie, choc przez chwile jej swiat sie zawalil.
Miejmy nadzieje, ze juz nigdy nie bedzie przezywac zadnych tragedii.
Trzymam kciuki, zeby nauczyla sie troszke myc. bylaby wtedy pewnie szczesliwsza.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie lis 09, 2008 21:14

gosiak_87 pisze:
Fioletowy_Ksiezyc pisze:U Skierki wszystko w porządku, śpi pod jedną kołdrą z właścicielką, i jest naprawdę wyjątkowo przyjaznym kotkiem. Lubi czesanie i wygłaskiwanie, mycie także. :D Je bardzo dużo, z apetytem nie ma problemu.
Jeśli chodzi o kontakty między dwoma kotkami, to jest coraz lepiej. Co prawda od czasu do czasu na siebie syczą, ale szukają kontaktu. Obie chcą się jakoś zapoznać, ale każda wycofuje się w ostatniej chwili. No, ale trzeba dać im trochę czasu.


Świetne wieści! :D Trzymam kciuki za ich przyjaźń, ale pewnie zupełnie niepotrzebnie :wink: Pewnie same sobie dadzą radę :P Chociaż... Kciuków nigdy za wiele :wink: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
:ok: :ok: :ok:
Obrazek Obrazek Obrazek

czycha3

 
Posty: 2671
Od: Czw paź 09, 2008 17:38
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie lis 09, 2008 21:51

A jak myjecie Skiereczke? I jak ona to znosi?
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 38 gości