Dziękujemy za pozdrowienia i mizianki
Na razie nas nie podtopiło, bo ziemia jakoś ciągle jest w stanie wchłonąć padającą nieustannie z nieba wodę.
Natomiast moja nieobecność została spowodowana wyjątkowo ciężkim piątkowym wieczorem i trudną sobotą, zakończoną sąsiedzkimi pogaduszkami

trwającymi od 19.30 do 00.30

Pogaduszki te pozwoliły mi wrócić do równowagi po uprzednich ciężkich przeżyciach

A było tak:
Utwierdzona w przekonaniu, że Bisia nie toleruje niektórych rodzajów suchej karmy, kupiłam na próbę kilka małych opakowań różnych RC i Hill'sów, żeby sprawdzić, czy któreś nie okażą się dla Bisi dobre. Kupiłam takie, o których wiedziałam, że pozostałym kotom smakowały. Próbę tę zdecydowałam się przeprowadzić także dlatego, że po karmie Nutram kupki Bisi jednak były rzadkie, mimo lekarstwa

a Mruśka dostała plam uczuleniowych na pyszczku
Efekty podania Bisi nowych karm przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Mówiąc krótko - w piątek o godz. 23.30 byłam bliska totalnego załamania, gdy kończyłam czyszczenie obwymiotowanych dywanów, które to czyszczenie było poprzedzone myciem kompletnie obfajdanych kuwet. I nagle, wśród myśli samobójczych

doznałam olśnienia

Dotarło do mnie , że coś podobnego już kiedyś widziałam, a było to na przerażającym filmie "Wielkie żarcie". A różnica była taka, że teraz zamiast Michela Piccoli obserwowałam Bisię. Zdałam sobie sprawę, że Bisia, korzystając z tego, że jedzenie jest stale dostępne w miseczkach, objada się w sposob niekontrolowany i zupełnie przekraczający możliwości trawienne jej drobnego ciałka. Nawiasem mówiąc - ciałka, którego bardzo dużo przybyło.
Od razu, przed pójściem do spania, schowałam jedzenie i podjęłam decyzję o wdrożeniu od soboty racjonowania jedzenia dla Bisi.
Na sobotnie śniadanie Bisia dostała delikatne jedzonko z ulubionej saszetki, ale w ilości uszczuplonej o odrobinę dla Kropci, do wylizania sosiku. Gdy koty jadły śniadanie, ja wymierzyłam dokładnie, jaka porcja suchej karmy powinna przypadać na dobę i wyszło mi, że Bisia w ciągu 1 doby zjadała ilość co najmniej 2-dobową
W ciągu reszty dnia Bisia dostała jeszcze trzy takie same posiłki, w sumie ciut mniej niż przepisowa dzienna ilość. Ostatnia część przypadła dopiero po moim powrocie z pogaduszek

Tym razem efekt wprowadzonych zmian był taki, że przed pójściem do spania z soboty na niedzielę, Bisia zrobiła normalną kupkę

Ale jest także faktem, że Bisia była wstrząśnięta tymi zmianami. Po prostu nie wierzyła swoim zmysłom, że miseczki z suchym zniknęły

Dzisiaj na I śniadanie znowu była saszetka, a na II - suche o objętości 1 kieliszka do jajka

Potem znowu była normalna kupka

, a teraz Bisia słodko śpi. Właściwie od razu po ograniczeniu jedzenia Bisia przestała posapywać, pić, jak smok wawelski, wzrosło jej zainteresowanie światem zewnętrznym i chęć do zabawy, a nawet zrobiła się trochę lżejsza i bardziej kształtna

a ja wreszcie zaczynam optymistycznie patrzeć w przyszłość
Żeby usprawiedliwić Bisię dodam tylko, że Bisia objadała się nie dlatego, żeby była łakoma, ale dlatego, że jest bardzo obowiązkowa i zdyscyplinowana i uważała, że dopóki w miseczkach jest jedzenie, to jej obowiązkiem jest wyjadanie go do czysta
