Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 12, 2008 0:11

...a dalszy ciąg będę pisać w busie, w drodze do Katowic...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 12, 2008 11:28

Ciąg dalszy napisany?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 12, 2008 14:08

ale taki bus to bardzo krótko jedzie, a my czekamy na dłuuuuuugi ciąg dalszy :wink:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 12, 2008 14:26

No, ten busik, którym wybrała się caty, miał jechać z Wieliczki do Katowic przez Wrocław i Olsztyn :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 12, 2008 19:33

Kiedy uszliśmy spory kawałek drogi, a szczekanie psów i światła w odległych zabudowaniach pozostały z tyłu chłopie usiadł przy drodze na zwalonym pniu, aby odpocząć.
Parę razy drapnąłem suchą korę i przysiadłem obok niego.
- Nie bój się – powiedział chłopiec. – Dojdziemy do…domu. Umiem wędrować…Każdy z nas rodzi się wędrowcem.
Przytulony do jego ramienia wysłuchałem opowieści o Wiecznym Tułaczu i zacząłem nasłuchiwać, czy w ciemności nie rozlegną się jego kroki.
Kiedy za naszymi plecami trzasnęła gałązka drgnąłem i poczułem jak jeży mi się sierść na grzbiecie.
Chłopiec powoli odwrócił się, ale w ciemnościach nie dostrzegł nikogo.
- To pewnie szyszka upadła na ziemię – szepnął, ale w jego głosie zabrzmiała nutka niepewności.
Czubki moich uszu zadrgały. Nastroszyłem wąsy , a po moim grzbiecie przebiegł dreszcz niepokoju. Coś zbliżało się ku nam, zmierzało w naszą stronę ostrożnie i cicho…coś, czego nie było widać.
Najciszej jak się tylko dało wstałem i rozejrzałem się dokoła. Gałązka trzasnęła jeszcze bliżej.
Postąpiłem parę kroków w stronę starego, rozłożystego drzewa i obejrzałem się na chłopca.
Chłopiec wstał i trwożnie obejrzał się za siebie.

:strach:
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 12, 2008 19:38

o nie, nie, nie... tak się nie bawimy :D
tak krótko to ten bus nie jechał... Poproszę ciag dalszy :D

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 12, 2008 19:40

Wyskoczyłem zwinnie i bezszelestnie na pierwszy, najniższy konar i obejrzałem się na swego towarzysza.
A coś niewidzialnego zbliżało się ku nam coraz szybciej. Trzask gałązek rozlegał się coraz bliżej.
Chłopiec w mgnieniu oka znalazł się tuz obok mnie. Wskoczyłem wyżej, wyżej i jeszcze wyżej, a chłopiec wspinał się za mną.
Kiedy z ciemności wynurzyły się dwa szare kształty byliśmy już w połowie drzewa.
Dwa połyskujące oczyma pyski spojrzały w górę tak, jakby mogły dostrzec nas wśród gęstych gałęzi.
- Psy…- szepnął chłopiec. – To tylko psy.
Kiedy jednak poruszył się z psich gardeł wydobyło się głuche warczenie.



8O
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 12, 2008 19:53

jejku :strach:

czy to przyjazne psy :?:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 12, 2008 20:06

Trzymając się mocno pazurami przesunąłem się na wszelki wypadek tak, aby chłopiec nie mógł zejść na dół.
Psy postały chwilę pod drzewem warcząc i węsząc a potem zbliżyły się ostrożnie, na sztywnych łapach do porzuconego przez chłopca plecaka.
Usłyszeliśmy trzask rozrywanego zębami brezentu. Psy z furia rzuciły się na zawartość plecaka, rozwlekając dokoła ubrania i w mgnieniu oka pożerając bochenek chleba, gomółkę sera, pęto kiełbasy i kawałek słoniny.
- Nasze zapasy…- jęknął chłopiec.
Tak oto zostaliśmy bez jedzenia…
Przesiedzieliśmy na drzewie aż do świtu. Na szczęście chłopiec trzymał mnie mocno, więc nie groził mi upadek, gdy znieruchomiałem w pierwszych promieniach słońca.
Za to oczom naszym ukazał się obraz nędzy i rozpaczy – wygłodniałe psy nie tylko zjadły wszystko, co do ostatniej okruszyny, ale poszarpały plecak, a z ciepłego swetra zostały tylko strzępy.
Chłopiec załamał ręce. A ja pomyślałem, że strach, co by było, gdybyśmy nie uciekli na drzewo…
Kiedy ruszyliśmy w dalszą drogę czułem, że chłopiec nie idzie już tak pewnie, jak na początku, oglądał się za siebie, a jego serce biło niespokojnie, jak serce spłoszonego ptaka. ”
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 12, 2008 20:14

mam nadzieję, że ktoś im pomoże - może Kleofas :?:

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 12, 2008 20:16

Zobaczymy jutro...:)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lut 12, 2008 23:48

Ja się pytam dlaczego powiadomienia nie dostałam , a ?

Grzeczna byłam i nic nie pomogło :roll:

myshka

 
Posty: 2706
Od: Wto wrz 11, 2007 21:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 13, 2008 0:21

A może i dobrze że to TYLKO psy były - a nie źli ludzie...
Aż strach, jakie dalsze niespodzianki im wędrówka przyniesie... :roll:
Ale dzisiejszy odcinek zakończył się jednak szczęśliwie, więc póki co - mogę iść spać spokojnie! A Caty to już pewnie ciąg dalszy się śni. :wink: Dobranoc!

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 13, 2008 19:11

Opowieść dwudziesta druga

„ Chłopiec zatrzymał się przy walącym się płocie otaczającym opuszczony dom.
Oderwana okiennica ze skrzypieniem kołysała się na wietrze, a ciemna szpara pod progiem wyglądała jak wpół otwarte usta.
- To tylko dom – powiedział chłopiec zupełnie jakby odgadywał moje myśli.- Stary, opuszczony dom, w którym od dawna nikt nie mieszka…
W kuchni, w której pozostały tylko żałosne szczątki pieca było jasno i słonecznie.
Chłopiec spojrzał na leżący na ziemi worek wypchany słomą.
- Ktoś już tutaj spał – powiedział. – Więc i my możemy tutaj się zatrzymać.
Położył się na słonie podłożywszy pod głowę złożone ręce.
Poruszył stopami i uśmiechnął się sennie.
- Potem pomyślimy o czymś do jedzenia – pocieszył mnie, ale słyszałem, jak burczy mu w brzuchu.
Słoma zaszeleściła zapraszająco. Chłopiec wyciągnął rękę i postawił mnie tuz obok swojej twarzy.
Promień porannego słońca upadł prosto na mnie i poczułem miłe ciepło.
Na rozbitej szybie pająk snuł pajęczynę, a gdzieś przy moim uchu brzęczała mucha.
Odpłynąłem w odległe wspomnienia…
Zapach słomy przypomniał mi mroczną izbę zielarki – mój drugi dom, o którym – jak o każdym innym – myślałem, że będzie moim domem na zawsze…
Przywoływałem po kolei twarze wszystkich tych, których zdążyłem pokochać – bladą twarzyczkę córeczki garncarza, smutna twarz chłopca o błękitnych oczach, śmieszną twarz mężczyzny, który połykał ogień…
Myślałem o tym, gdzie mogą się znajdować, i o tym, czy mnie jeszcze pamiętają…
Kiedy za oknem zaszeleściła trawa i zachrzęściły drobne kamyki odruchowo pomyślałem o wygłodniałych psach…jednak pysk, który wsunął się do środka był mi dobrze znany, a szczekanie, choć głośne, nie miało w sobie niczego wrogiego.
- Są ! Są ! – szczekał pies wymachując ogonem.
Chłopiec otworzył oczy.
- Co za pomysł ! – wykrzyknął nauczyciel chwytając chłopca w objęcia.
- Ja…ja chciałem …- głos chłopca załamał się i przeszedł w płacz.
- Wiem, dziecko, wiem…- rzekł starszy pan - ale teraz pora wrócić do domu.
Zapakowany do torby pomyślałem, że mimo wszystko dobrze się stało. Bryczka podskakiwała na wybojach, a ja czułem w sercu ogromna ulgę. Kto wie, co jeszcze mogło się nam przytrafić ? Zdążyłem się już bowiem nieraz przekonać, że ludzie potrafią być po stokroć gorsi nawet od wygłodniałych psów…
Ci, którzy niespodzianie wynurzyli się z lasu na pewno byli właśnie tacy. Zdziwiłem się, bo nie mieli mundurów, za to w rękach trzymali wycelowane w nas karabiny.
Pies zjeżył sierść na karku, a w jego gardle począł narastać groźny warkot.
- Wysiadać – rzucił krótko jeden z napastników.
Chłopiec pobladł i mocno ścisnął rękę nauczyciela. Starszy pan położył rękę na zjeżonym karku psa.
- Odejść na bok – warknął drugi z bandytów.
Nauczyciel cofnął się parę kroków w tył, bardzo powoli, zupełnie jakby miał przed sobą dzikie zwierzęta.
- Spokojnie…spokojnie…- szeptał cicho do chłopca. Przez szparę w torbie widziałem, jak chłopiec drży.
Pies warczał już bardzo głośno i zmarszczywszy nos pokazywał białe, ostre zęby.
Napastnicy, wszyscy troje wpakowali się do bryczki.
- Torba ! – zawołał nagle chłopiec. – Oddajcie moją torbę !
Jeden z mężczyzn spojrzał na moją kryjówkę.
- Nie bądź głupi – odezwał się drugi. – Pewnie mają tam pieniądze.
Chłopiec szarpnął się do przodu.
- Tam jest tylko…
W powietrzu świsnął bat i na policzku chłopca pojawiła się krwawa pręga.
- Ach, ty bydlę ! – zawołał nauczyciel.
Pies jednak był szybszy. Runął w przód pociągając za sobą starszego pana, który nie zdążył usunąć palców spod szerokiej, skórzanej obroży.
Stojący na stopniu bryczki mężczyzna uniósł broń.
- Zabije psa ! – krzyk chłopca zlał się z hukiem wystrzału.

cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro lut 13, 2008 20:33

Caty nie...
Gunia i Zulka&Fruzia
Obrazek Obrazek

GuniaP

 
Posty: 3817
Od: Czw sie 05, 2004 20:34
Lokalizacja: Rzeszów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Franciszek1954, januszek i 22 gości