» Pon lip 02, 2007 18:20
Czeresnie, czereśnie, czereśnie...jak zamknęoczy, to widzę czerwone kulki...W kuchni kompoty, czereśnie w syropie, pierogi z czeresniami...więc czeresnie tez musiały wkraść sie w bajkę... Jak kto może , to czeresnie na spodeczek, i do bajusi...
Magda i Krecia od rana urzędowały w kuchni Czarownicy. Na podłodze stało wiadro pełne czereśni, które poprzedniego dnia obrał Brudny Harry Potter, Krecia wyjmowała z nich pestki, a Magda stojąc przy piecu przygotowywała syrop.
Czarownica szukała w piwnicy odpowiednich słoików, a kot, jak to zwykle przy takich okazjach bywa, chodził z pajęczyną na wąsach,
Kiedy cukier w miedzianym rondlu zamienił się w złocisty syrop, Czarownica wsypała do niego czereśnie i zamieszała drewnianą łyżką.
W kuchni zapachniało sokiem i topionym cukrem. Zapach był tak intensywny, że przez uchylone okno wydostał się na podwórko i do ust najmłodszego z braci Harry`ego napłynęła ślinka. Mały Potter siedział na trawniku obok grządki z maciejką i bawił się dwoma samochodzikami, do złudzenia przypominającymi prawdziwe wozy transmisyjne telewizji.
Dlatego mały Potter bawił się w Katastrofę. Wprawdzie nie wiedział, czy to było trzęsienie ziemi, tsunami czy wybuch wulkanu, ale dwa wozy telewizyjne już były w drodze.
Gdy syrop zaczął się zagęszczać Czarownica dała Magdzie papierowe serwetki i nożyczki, i pokazała jej, jak wycinać w nich wzory tak, aby przypominały koronkowe serwetki.
Magda w zasadzie uważała, że porządne czary byłyby o wiele skuteczniejsze, ale szybko doszła do wniosku, że i tak nie miałaby co robić.
Krecia podawała słoiczki , Czarownica napełniała je owocami, a Magda mocno zakręcała i ozdabiała każdy słoiczek serwetką.
- To będą prezenty / - zapytała, a Czarownica uśmiechnęła się.
- I tak, i nie – odpowiedziała. - Kiedy nadejdzie zima będziemy wszyscy razem jeść te czereśnie. A kiedy sięgnie się po ładny słoik, będą jeszcze lepsze.
- Ale one są i tak dobre – upierała się przy swoim Magda.
Czarownica ściągnęła pajęczynę z kocich wąsów , skręciła ją w kulkę i wrzuciła do paczki na drewno.
- Sto lat temu ludzie bardzo dbali o takie drobiazgi – powiedziała. – a my przecież umawiałyśmy się, że kiedy przychodzisz to jest właśnie to sto lat temu...
Magda spojrzała nagle na swoje odbicie w szybie kredensu i aż zamrugała oczyma. Z szyby spoglądała na nią dziewczynka w granatowej sukience z marynarskim kołnierzem.
- No, koniec – obwieściła Czarownica patrząc na słoiki stojące w równym rzędzie obok siebie. – siedem, dziesięć, piętnaście...
- Dwadzieścia pięć ! – wykrzyknęła triumfująco Krecia, której palce szybko przebiegły po pokrywkach.
Czarownica zaniosła słoiki do spiżarni i ustawiła je na honorowym miejscu na półce.
Magda zgarnęła ze stołu skrawki papieru i wrzuciła je do pieca.
A potem wzięła Krecię za rękę i wyszła do ogrodu.
Przez trawnik przemaszerował kot z niebieską kokardą na szyi mrucząc coś niezbyt pochlebnego na temat podróży w czasie, a po alejce za murkiem przebiegł mały chłopczyk tocząc przed sobą drewniane kółko.
Magda bezwiednie ścisnęła rękę Kreci.
- Co się stało ? – zapytała Krecia.
- Nic, oprócz tego, że nie ma naszego domu i...i wszystko jest inaczej – wyjąkała Magda, a Krecia odpowiedziała jej mocnym uściskiem dłoni.
- To tylko czary – powiedziała.
Kot z niebieską kokardą ze wstrętem zmarszczył nos.
Na miejscu domów rozciągał się park z ogromnym stawem pośrodku. Po stawie płynęła łódka, a siedział w niej chłopiec kropka w kropkę podobny do Brudnego Harry`go Pottera.
- Byłoby nawet fajnie – szepnęła Magda, której jakoś spodobał się marynarski kołnierz – gdyby nie to, że nie ma naszych domów...
Chodnikiem, stukając obcasikami przeszła pani od przyrody w słomkowym kapelusiku nasuniętym na jedno oko. Ubrana była zupełnie jak Mary Poppins z ilustracji w książce, a doktor Ambroży w sztywnym cylindrze i z nastroszonymi bokobrodami do złudzenia przypominał kota Czarownicy.
A na ławce siedziała malutka dziewczynka z porcelanową lalką.
- Dzień dobry – powiedziała na widok Magdy i Kreci. – Jestem Marianna, a wy ?
- Czarownica.....- wyszeptała Magda – Czarownica sto lat temu...
Na szczęście dziewczynka niczego nie usłyszała tylko wstała z ławki i podała Kreci lalkę.
- Mieszkam tutaj – pokazała palcem nieduży domek otoczony kamiennym murkiem. – chodzcie do mnie, mama zrobi nam podwieczorek !
Magda i Krecia pobiegły za dziewczynką przez trawnik a za nimi, w podskokach pobiegł kot z niebieską kokardą.
- Jeszcze tylko kwadrans czereśniowego czaru – mruczał do siebie, a potem usiadł na schodkach i zaczął odliczać.
Dziewczynka zatrzymała się przy murku i wyjęła jeden obluzowany kamień.
- Tutaj mam swoją tajną skrytkę – powiedziała i wyjęła z otworu małe pudełeczko.
Otworzyła je i pokazała Magdzie złoty pierścionek z niebieskim oczkiem. Oczko przypominało niezapominajkę i pierścionek jak ulał pasował na palec Magdy.
- A teraz do domu ! – zawołała dziewczynka chowając pudełeczko do dziury w murze i zasłaniając ją kamieniem.
- My też mamy taką skrytkę – powiedziała Magda i umilkła , bo obok domku nie było ani krzewów jaśminu, ani szafy, ani śmietnika z trzepakiem.
Mama dziewczynki posadziła gości za stołem, postawiła na koronkowej serwecie porcelanowe spodeczki i na każdy z nich nałożyła łyżkę konfitur.
- Pycha – wymamrotała Krecia.
- W tym roku wyjątkowo się udały – zauważyła Czarownica stawiając na oknie spodeczek z odrobiną śmietanki dla kota.
Magda spojrzała w szybę kredensu. Zobaczyła żółtą koszulkę i niebieska spinkę we włosach.
A ścienny zegar z zachrypniętą kukułką wskazywał szóstą po południu.
Czarownica wręczyła Magdzie słoik czereśni w prezencie dla mamy.
Krecia , której stopy znały na pamięć drogę doszła do furtki i oparła się ręką o kamienny
słupek.
Jeden z kamieni poruszył się i spadł wprost pod nogi Czarownicy.
- No proszę proszę ! – wykrzyknęła Czarownica - Na śmierć o niej zapomniałam !
- O czym – zapytała Magda.
- O skrytce – powiedziała Czarownica.
Schyliła się i wyjęła z otworu nieduże pudełeczko. Zajrzała do niego i uśmiechnęła się.
- Zdaje się, że mam tu coś akurat dla ciebie – powiedziała.
Magda zajrzała jej przez ramię.
Na dłoni Czarownicy leżał złoty pierścionek.
Pierścionek był bardzo stary, miał oczko w kształcie kwiatu niezapominajki i jak ulał pasował na serdeczny palec Magdy.
- I pomyśleć tylko ,że leżał tu od stu lat i zupełnie o nim zapomniałam...
Oczko wesoło mrugnęło witając Magdę niby starą znajomą.
Czarownica chwilę patrzyła za odchodzącymi dziewczynkami a potem wyjęła z kieszeni fartucha czarodziejską kulę. Przetarła ją brzegiem spódnicy i zajrzała w głąb. Z morza zieleni wyłoniła się nieduża postać dziewczynki z porcelanową lalką.
Dziewczynka pomachał do niej ręką, a Czarownica odpowiedziała jej uśmiechem.
A kot, zaglądając w kulę z wysokości kamiennego słupka zobaczył małego czarnego jak kleks kociaka z niebieską wstążeczką na szyi ...

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!